SN: Jeśli żona wyprowadziła się dobrowolnie, to nic jej się nie należy. Aż do podziału majątku po rozwodzie małżonkowie mogą korzystać z całego majątku wspólnego. Małżonek który LillAnn1 25 października 2012, 22:03 Już od na prawdę wieeelu miesiecy zastanawiam się,czy odejść od niego...I nie chodzi tu o to,że raz zachował się jak świnia i mam na niego focha...Jak świnia zachowuje się każdego dnia i niejednokrotnie mogliście to sobie poczytać w moim pamietniku..A odkąd urodził nam się synek,jest jeszcze gorzej...Przestał kompletnie się starać,kompletnie mnie zauważać,mówić cokolwiek co jest przychylne czy miłe..Jak się go pytam czy smakuje ci obiad,to tylko burknie,ze tak...sam w życiu nie powie...ale nie daj B. niech no mi obiad nie wyjdzie(co się zdarza rzadko bo ponoć świetnie gotuję),to da mi to bardzo dobitnie i boleśnie odczuć...nie pocieszy,ze następnym razem mi się uda,tylko podniesionym głosem oznajmia-nie będę tego jadł!!! A jak zachoruję to jest dopiero dramat...jakiś czas temu tak mnie coś ścieło...wymiotowałam,wszystko mnie bolało,gorączka wysoka,dreszcze,zawroty głowy....ledwo mogłam usiasć,przewracałam się wstając,byłam słaba i sama nie wiedziałam co mi było mowy abym zajęła się małym,byłam nieobecna co usłyszałam?"Kurwa to co ja ci poradzę?Nie wezmę wolnego bo rozworzę ludzi".Obdzwonił swoją mamę,szefową(bardzo dobrze żyjemy z nią).Kuzynkę i sama nie wiem kogo jeszcze aby tylko ktoś mnie zabrał do lekarza...On przecież nie mógł wziąć wolnego bo by tam umarli bez niego...wystarczyłoby tylko aby rano ludzi porozwoził do pracy,a po 17 ich porozwoził do domu...to jakieś 30-40 minut max,jakoś bym się małym zajęła przez tak krótki czas...W końcu i jego brat i kuzynka pomogli mi się dowlec do lekarza a jego mam zajęła sie w tym czasie naszym dzieckiem....Chwała mu za to,że mama się zlitowałą bo on sam przecież był niezastąpiony w pracy...ciekawe co by zrobili gdyby jemu samemu coś się stało i nie mógł by ich nawet rozwieść...bidulki:/O urlopie nie ma mowy bo to taki przykładny pracownik jest i woli wziąć za urlop pieniądze,niż spędzić z nami choćby jeden dzień...Każdy nasz dzień wygląda tak samo...Ja z dzieckiem w domu,każdego dnia muszę pozamiatać podłogi bo w tych naszych 40 metrach kwadratowych to się tak cholernie szybko syfi,ze to bania mała...wszystko na kupie to nie dziwne...Każdego dnia muszę myć naczynia,zrobić obiad iść z małym na dwór...a jak czegoś nie zrobię bo nie miałam na to czasu/siły/ochoty,to usłyszę,ze jestem brudasem i że jeszcze tylko tu brakuje nasrać na środku...no taki pedancik mi się trafił do cholery..Hrabia po pracy to jak każdy facet przecież ogrooooomnie zmęczony i zasługuje na:postawiony obiadek pod nos z moim uśmiechem na ustach bo przecież to dla mnie nagroda...czy smakuje to nie usłyszysz ewentualnie,że nie dobre to usłyszysz dobitnie...Potem sobie siada na laptopa i po internecie buszuje...Allegro,Odkrywca,WP,Onet i wszystkie inne bzdety...Słowem sie nie mogę odezwać bo usłyszę,że mu się należy bo chce sobie odpocząć bo się najebałem w pracy....Z dzieckiem się nie pobawi bo zmęczony.....do mnie sie nie przytuli bo zmęczony a jak go poproszę czy się już wkurzę i powiem,że może by zauważył,ze też tu jestem czy mnie przytulił to jeszcze usłyszę "o huj ci chodzi" albo "znowu się przypierdalasz" -dosłownie,takimi słowami...Jemu się po prostu należy odpoczynek bo on się taaak napracował...Mi należy się tylko milczeć i dawać mu jeść,uprać majtki i skarpetki i przynieść je ze strychu...milczeć bo Hrabia zmęczony...nie pretensjować-bo Hrabia po pracy zmęczony....nie czepiać się go,nie narzekać bo mam jak w masełku..Czego ty chcesz od tego chłopa?-wszyscy mnie pytają...nie pali,nie pije,nie chodzi po knajpach,nie gra w kasynach,każdy grosz do domu przynosi,koło domu wszystko robi,pracowity,dobrze zarabia i na nic mi nie brakuje...No ideał kurwa!!!Tylko ja wymyślam....Ja się czepiam bez powodu,ze przy obcych ludziach na mnie klnie,że mnie wyzywa,że mówi do mnie "rusz pizdę"...Że do swojej byłej żony odzywa się lepiej niż do mnie a przecież tak strasznie mnie kocha-jak twierdzi...To ja się bez powodu czepiam,że jak przyjdzie po pracy to siada przed komputerem lub telewizirem,nie jednokrotnie na przywitanie nie dając nawet marnego buziaka....czepiam się go,ze potem nie przytuli,nie zapyta jak mi minął dzień,nie powie nigdy nuc miłego,nie pochwali nigdy za nic za to wytknie mi błędy do żywego...Ja się czepiam,ze na słowo "Ślub" ciągle słyszę jeszcze nie czas i że on sie tak strasznie zawiódł na swojej byłej zonie,że teraz się boi...Ale my do cholery mieszkamy razem prawie od 4 lat,mamy prawie 2 letnie dziecko...zna mnie dobrze,na tyle dobrze,aby wiedzieć czy ja jestem "tą" czy nie a nie mnie zbywa ciagle....Ja wiem,że jestem źle traktowana,że siedzę tu i gniję na tej zapyziałej wiosce,dostaję już do głowy bo nie umiem tak żyć,ja jestem z miasta,duzego tutaj chodzę w wieśniackich ubraniach,z tłustą głową,nie uczesana i nieumalowana bo po co?dla kogo?Tutaj jeszcze mi doszedł kolejny obowiązek...teraz jak "teściówka" poszła do pracy,to ja musze rozpalać w piecu w kotłowni aby w centralnym było ciepło...muszę wyjąć popiół,potem przynieść z komórki węgla i drzewa na rozpałkę...czuję się jak śmieć bo nie umiem się przestawić na taki tryb życia...pochodzę z miasta,nam grzeja grzejniki....a tutaj muszę sama w kaloszach w jakichś wieśniackich spodniach od dresu bo szkoda upaprać jeansów...Już może nie tyle chodzi o to,ze z miasta przyszłąm na wieś i nikt nie potrafi zrozumieć,ze ja nie umiem się przestawić na te wiejskie życie,ze sie tu duszę bo nie ma gdzie iść nawet na spacer z dzieckiem,ze nie ma tu zoo,kin czy teatrów,galerii handlowych czy czegokolwiek co jest w mieście....ale najbardziej chodzi o to,jak jestem traktowana...Ja się nie daję...serio...jestem zodiakalnym bykiem,nie daję sobie dmuchać w kaszę...ale porywam się z motyką na słońce bo on dobrze wie,że ja nie mam gdzie iść,za co żyć..ze boję się znów zaczynać wszystkiego od nowa...boję się,ze juz mnie nikt nie zechce,ze nie jestem dość łądna i warta czegokolwiek...Nie mam kompletnie wiary w siebie...ciągle czuję,ze nie jestem dla niego ani ładna ani zgrabna...warczę na synka,ciągle krzyczę i już wiem,ze ja mam depresję,chodzę smutna,ciągle płaczę,nie mam na nic ochoty,nic mnie nie cieszy...ten związek mnie dobija,jest toksyczny...ale jestem też od niego uzależniona na wielu płaszczyznach...mam teraz dziecko i sprawa nie jest taka prosta...nikt nie wynajmie mieszkania samotnej matce...będą sie bać,ze nie bedę miała z czego zapłacić....ja sama się o to boję...a ceny wynajmu choćby rudery to jakaś masakra...tu u nas 700-800zł...nie dam rady z dzieckiem za 1500 brutto....i on dobrze o tym wie....nie docenia mnie wcalea wręcz przeciwnie a jak mam o coś pretensje,nie wytrzymuję już,wybucham to tylko słyszę,że nikt mnie na siłę nie trzyma,że droga wolna,że mogę znaleźć sobie kogoś,kto mnie bedzie jak ksieżniczkę traktować...A co ja do cholery nie zasługuję na bycie ksieżniczką?Zasługuję na bycie nikim?Gdyby znalazł się ktoś,kto by mi podał rękę...głównie w sprawie mieszkania jakiegoś taniego to pracę bym sobie znalazła,małego do żłobka oddała...coś bym pokombinowała....ja wiem,ze musze odejść...z drugiej strony czuję zazdrość na myśl,ze mogłaby tutaj mieszkać za jakiś czas inna kobieta,że mógłby się z inną spotykać,ze "to wszystko" już nie byłoby moje..Nadal go kocham i pewnie dlatego nie mam sił aby cokolwiek ze swoim życiem robić...tylko pogłębiam się w moich czarnych demonach i depresji,która rozwija się z prędkościa światła...kiedyś bym wżyciu nie pomyślała,ze coś moze mi sie nie udać,ze nie dam rady,że jestem brzydka czy nie fajna.....teraz przez ten zwiazek czuję,ze nie jestem warta niczego i nic mi się nie należy i nic nie uda....moja samoocena siega powoli dna...i tylko drobne,przyjemne zdarzenia jak podryw na dyskotece przez mężczyznę czy oczko chłopaka w autobusie jakoś mnie jeszcze trzymają przy życiu.... Dołączył: 2011-03-27 Miasto: Londyn Liczba postów: 1693 25 października 2012, 22:27 Moim zdaniem musisz coś zrobić ze swoim życiem i to szybko. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że krzywdzisz wasze dziecko wychowując je w takiej atmosferze. To już nie te czasy gdzie zły związek ciągnęło się "ze względu na dziecko" bo wiadomo już, że to wcale nie jest dla ich dobra. Raczej z wielka szkodą na przyszłość. Pomyśl, że synek wyrastając w domu z wiecznie nieinteresującym się nim ojcem warczącym na matkę i sfrustrowaną nieszczęśliwą matką sam będzie miał problemy różnego rodzaju. Mogą to być problemy emocjonalne, z nauką, ze zbudowaniem zdrowej relacji w przyszłości, z założeniem rodziny itp. Nie masz rodziców, którzy przyjęli by cię na jakiś czas dopóki wszystkiego sobie nie ułożysz? Może twój partner przejrzy na oczy. Nairobi 25 października 2012, 22:28 ty chcesz jeszcze wziąć z nim ślub ? niezła jesteś ; D ogólnie to sama sobie takiego wybrałaś... spojrzenia obcych facetów trzymają cię przy życiu ? widać od razu jakim typem osoby jesteś "muszę pozmywać naczynia, pozamiatać" - no wielką łaskę robisz, nie pracujesz to się domem zajmij u siebie też sprzątam często, bo w syfie żyć też nie lubię. "muszę napalić w piecu " - nie, nie musisz księżniczko palić w piecu, może ci tyłek marznąć. Może dlatego facet cię tak traktuje jak traktuje. ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna. beatrx Dołączył: 2010-11-17 Miasto: Warszawa Liczba postów: 16160 25 października 2012, 22:29 przecież alimenty na dziecko dostaniesz i tatuś będzie musiał płacić, więc i te pieniądze licz. chociaż póki co spróbuj naprawić ten związek. on wie, że i tak nie odejdziesz dlatego traktuje Cię jak pomiotło. pokaż mu, że masz dokąd pójść, co zrobić, że jesteś młoda i atrakcyjna i poradzisz sobie bez niego. niech poczuje zazdrość. i przede wszystkim nie reaguj na wulgarne zaczepki. powie coś wulgarnego to powiedz raz, że nie życzysz sobie takich odzywek i nie będziesz na nie reagowała. i konsekwentnie nie reaguj, chyba ze powie co chce normalnymi słowami. obiad mu nie nakładaj: ugotuj, zostaw ciepłe w garnkach jak wróci i w ogóle się nim nie zajmuj, niech sam nałoży i sam zje. nie wypytuj, czy dobre, nie zagaduj, olewaj go. zajmuj się sobą i dzieckiem. ma o coś pretensje? nie rozmawiaj z nim. nie pozwól się traktować jak szmata to nie będzie Cię tak traktował. Dołączył: 2012-04-10 Miasto: Dobrodzień Liczba postów: 334 25 października 2012, 22:30 ja tez musze palic w piecu itd i tez jestem ze wsi na zadupiu, nosze drewno i zagrabiam liscie itd i tez nie lubie tego jak cholera bo czuje sie wtedy jak wieśniara ale wazne jest by ktoś to doceniał.... myśle ze popadasz w depresje i należy ci się kopniak w dupe,,,, pomaluj się, zrób maseczkę, ładnie ubierz , zawsze znajdzie sie na to chwila czasu, zmieni cię to i stosunek do życia, zastanów się czy ty tez chwalisz męza, jak z nim rozmawiasz , czy ciągle mu narzekasz?/upadnij do tego poziomu by sama sprawic mu pierwsza komplementy moze to zaowocuje i poczuje się doceniony i doceni i ciebie,, trudny okres w waszym związku jest i musicie go przetrwac,,, mysle ze musisz trochę poczekac by było znów ok ale jest nadzieja,,,jesl to nie poskutkuje pomyślimy dalej LillAnn1 25 października 2012, 22:33 anikah napisał(a):Moim zdaniem musisz coś zrobić ze swoim życiem i to szybko. Nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że krzywdzisz wasze dziecko wychowując je w takiej atmosferze. To już nie te czasy gdzie zły związek ciągnęło się "ze względu na dziecko" bo wiadomo już, że to wcale nie jest dla ich dobra. Raczej z wielka szkodą na przyszłość. Pomyśl, że synek wyrastając w domu z wiecznie nieinteresującym się nim ojcem warczącym na matkę i sfrustrowaną nieszczęśliwą matką sam będzie miał problemy różnego rodzaju. Mogą to być problemy emocjonalne, z nauką, ze zbudowaniem zdrowej relacji w przyszłości, z założeniem rodziny itp. Nie masz rodziców, którzy przyjęli by cię na jakiś czas dopóki wszystkiego sobie nie ułożysz? Może twój partner przejrzy na nie mam,a mama mieszka w maleńkim mieszkanku ze swoim męzem(ojczymem),nie ma tam dla nas miejsca,chociaż pewnie mama by nas przygarnęła,jak to mama....nie chcę jej zamęczać swoimi problemami...jestem dorosła i powinnam sama zadbać o siebie i synka...najpierw chciałam wszystko wyrzucić z siebie,te emocje bo mnie niszczą...a potem przemyśleć sobie co dalej i działać...Dziękuję wszystkim za opinie...negatywne też dają pewnego rodzaju kopa i inne spojrzenie na niektóre rzeczy... Dołączył: 2012-06-16 Miasto: Liczba postów: 341 25 października 2012, 22:37 Masz rodzinę? Kogoś do kogo mogłabyś chociaż na kilka dni pojechać, odpocząć, nabrać dystansu? Może chwilowa rozłąka Wam pomoże Dołączył: 2012-10-21 Miasto: Nadzieja Liczba postów: 310 25 października 2012, 22:38 A ty z moim facetem jesteś albo z jego bratem blizniakiem Uciekaj gdziekolwiek LillAnn1 25 października 2012, 22:38 WhiteTigress napisał(a):Masz rodzinę? Kogoś do kogo mogłabyś chociaż na kilka dni pojechać, odpocząć, nabrać dystansu? Może chwilowa rozłąka Wam pomożeNajczęściej jadę właśnie do mamy na kilka dni aby odpocząć:) paradaise26 25 października 2012, 22:40 o matko - przeczytałam i pamiętnik i wypowiedź na forum - moja rada nie pakuj się w to... po ślubie pokaże swoje prawdziwe oblicze - zobaczysz ladyofdarknesss 25 października 2012, 22:43 Moim zdaniem Twoj wpis jest bardzo emocjonalny. Nie pisalas go czasem pod wplywem jakiejs dzisiejszej sytuacji, przez ktora jestes zla? Czasem kobiety (ja w sumie tez) przyzwyczajaja swoich mezczyzn do tego, ze jak przychodza do domu z pracy to my od razu lecimy z cieplymi kapciami i obiadem... Oczywiscie w sytuacjach kiedy to w naszym zwiazku uklada sie sielankowo... A jak nadejda czarne chmurki to wyciagamy stare brudy i potrafimy wyciagnac nawet najstarsze zle sytuacje jakie nam tylko utkwily w pamieci... Jestem w stanie Cie zrozumiec. Kazda kobieta chce czuc sie doceniona, kochana... Przy dziecku jest pewnie sporo pracy a w dodatku spadly na Ciebie obowiazki domowe. Niestety tak wyglada dorosle zycie. Masz dziecko to masz tez obowiazki . Ciezko by bylo, zeby Twoj facet zwalnial sie z pracy i palil Ci w piecu... Albo gotowal obiadki... Jestem w stanie zrozumiec to ze oboje jestescie zmeczeni... Kazdy potrzebuje odpoczac... Jasne jest, ze facet powinien tez okazywac szacunek. To nie ulega watpliwosci... Ale to Ty sama musisz wiedziec czy chcesz byc w takim zwiazku czy nie... Moze faktycznie pora skorzystac z porady fachowca... Moze on pomoglby Ci poszukac jakiegos rozwiazania... Ale to przede wszystkim Ty sama powinnas odpowiedziec sobie na wiele pytan... Ten problem jest o wiele wiekszy i my tu mozemy spekulować a i tak nie dojdziemy jak jest. Ja po prostu jestem z daleka od obwiniania ojca ktory widac, że sie stara kochac swoje dzieci. Z tego co pisal nie widać aby odtracil zone na rzecz dziecka. Przeczytajcie sobie jeszcze raz 1 post. Zaczęło sie od tego że córka lgnęła do ojca.
fot. Adobe Stock, Art_Photo Tego dnia, kiedy mój starszy brat oznajmił, że chce wystąpić o rozwód, omal z krzesła nie spadłam. Po czterdziestu latach zgodnego małżeństwa? Zwariował? – Opamiętaj się, człowieku! Macie dorosłe dzieci, wnuki, czegoś się dorobiliście. Chcesz wszystko zrujnować? – próbowałam przemówić mu do rozumu. – Całe moje życie to ruina! – wybuchnął Heniek. – Niech się zawali do reszty… Spojrzałam na brata i zachciało mi się płakać. Dopiero teraz dostrzegłam, jak bardzo się postarzał – oczy podkrążone, cera ziemista, policzki zapadnięte. – Czy ty aby chory nie jesteś? – spytałam z troską. – Posunąłeś się jakoś… – Czego się czepiasz?! – zezłościł się jak zwykle, kiedy ktoś go przypierał do muru. – Nie wszyscy tak mnie widzą! Niektórym się nawet podobam. Tu cię mam, bratku! Od razu pomyślałam, że za tym wszystkim stoi jakaś baba! I miałam rację. Ale z moim bratem trzeba ostrożnie. Jak się zatnie, nic z niego nie wyduszę. Więc udawałam głupią i drążyłam dalej. Doniosła na niego sąsiadka – Heniutku, po co te nerwy? – spytałam i pogłaskałam go po dłoni. – Martwię się o ciebie. – Jestem dorosły – odparł nieco udobruchany. – Wiem, co mam robić. Życie ucieka, a ja go nawet nie posmakowałem. Tylko robota, Zośka i dzieciaki! Mam tego serdecznie dość. Gdy wyszedł, upiekłam szarlotkę na kruchym spodzie. Ulubione ciasto Zosi, mojej bratowej. Nie odbierała telefonu, więc wzięłam szarlotkę i poszłam. Na szczęście otworzyła drzwi. – Już wiesz? – zapytała na mój widok. – Inaczej byś nie przyszła. – Wiem – westchnęłam. – To znaczy, domyślam się. Niby wszystko było jak zwykle: Zosia rozłożyła serwetki i talerzyki, zaparzyła kawę. Jednak w jej oczach widziałam łzy, a pod oczami wory. Nawet nie spróbowała mojego ciasta. – Gdybym ja przewidziała, po co on tak lata na ten bazarek! – zaczęła w końcu. – Wszystko w domu jest: i warzywa, i kartofle, i jabłka, a Heniek: „Pójdę, zobaczę, co tam mają nowego”. Ja, głupia, cieszyłam się, że tak mu zależy na domu, i chce mnie odciążyć. Więc znikał na całe godziny z moim błogosławieństwem! – Nie mogłaś z nim iść? – Oglądałam seriale… Zresztą, teraz jestem mądra. A wtedy nawet mi do głowy nie przyszło, że on romans kręci na boku. – Jak się dowiedziałaś? – Od sąsiadki. Przyszła i mówi: „Pani mąż sobie upodobał lewy stragan w bocznej alei. Ciągle tam sterczy”. Machnęłabym ręką, ale to stoisko z damską bielizną. – Sprawdziłaś? – A jak! Zaraz następnego dnia. On się wygolił, skropił kolońską, buty wyglansował na lustra, choć od rana była chlapa… Wyszłam pół godziny po nim. – I co? – A siedział z nią wśród biustonoszy, halek i stringów. Nie zauważył, że jestem, dopóki nie zaczęłam wrzeszczeć. – Zrobiłaś awanturę? – nie dowierzałam własnym uszom. – I to jaką! Ludzie cyrk mieli, bo wpadłam w jakiś szał i porozwalałam te gacie po okolicy. Ona zbierała, on uciekał. Może to jednak on ma rację? Moja bratowa zawsze była porywcza i energiczna. Mogłam sobie wyobrazić tajfun, jaki rozpętała. Nawet teraz, na wspomnienie tamtej kłótni, wstała z krzesła. – Za tyle lat służby tak mi się odpłacił! – krzyknęła. – Pośmiewisko ze mnie zrobił. I dla kogo? Dla handlary z rynku! Domyśliłam się, że ta druga jest ładniejsza i młodsza. Bratowa zaczęła szlochać. – Dzieci z nim rozmawiały i tłumaczyły… Ja gadam od świtu do nocy. Kładę w ten pusty łeb, że nie warto dla byle kogo marnować życia. Nic nie pomaga. – Skąd wiesz, że tamta jest „byle kto”? Może się zakochała? – W takim dziadzie? – No, przestań. Heniek jest przystojny. Zawsze się kobietom podobał. Nie pamiętasz, jak ty kiedyś za nim szalałaś? – Kiedy to było?! Teraz jest dziad obmierzły i koniec! – fuknęła Zośka i zaraz poprosiła z płaczem: – Ela, ty też z nim pogadaj. Może ciebie posłucha? Umówiłam się więc z Heniem i prosto z mostu wygarnęłam mu, co o wszystkim sądzę. – Jesteś po sześćdziesiątce. Za jakiś czas włożysz kapcie i nie w głowie ci będą babki, nawet najpiękniejsze. Co wtedy? Brat pomilczał z wzrokiem wbitym w ścianę, jakby się zastanawiał, co powiedzieć, żeby mnie przekonać. Wreszcie oznajmił: – Ja to wszystko wiem, ale chcę spróbować. Teraz jest tak, jakbym się obudził po jakiejś chorobie. Świat jest piękny, ona jest cudna, chce mi się żyć! – A do tej pory ci się nie chciało? – A nie chciało mi się! Od dawna wszystko, co robiłem, było jak… zimny rosół. Chciałabyś do końca życia jeść zimny rosół? Zamurowało mnie. Może to mój brat ma rację? Kocham go i pragnę, żeby był szczęśliwy. Po czyjej stronie mam stanąć? Czytaj także:„Kobiety marzą o zaangażowanych ojcach, a moja żona była obrażona, że mam lepszy kontakt z córką niż ona”„Mąż przyjaciółki zwierzył mi się z kryzysu w ich małżeństwie. Byłam w wielkim szoku. Takiej Zuzy dotąd nie znałam...”„Dziadek lał babcię za byle co, tata rozstawiał mamę po kątach i ja też nie byłem święty. Wpędziłem żonę do... więzienia”
Anna Frydrychewicz. 2,9 tys. "Zabrałaś dziecku ojca". Jak "kąsają" byłe żony. Sandra poznała Irka dwa lata po jego rozwodzie. Ich firmy ze sobą współpracowały. Służbowa znajomość szybko przerodziła się w gorące uczucie. – W przeciwieństwie do niego nie śpieszyłam się z założeniem rodziny.
Jak Odejść Od Żony. Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara. To trudna sytuacja, zwłaszcza jeśli uczucie wciąż nie wygasło. "Rolnik szuka żony 7" Świąteczne spotkanie Film w from Czy powinienem odejść od żony? Zobaczyliśmy wspólnie, że kluczem do odzyskania żony jest nie sprzeciw wobec jej oddalenia się, ale podjęcie ważnej pracy nad samym sobą, utrzymując przy tym cały czas dobre stosunki z partnerką. Jeśli coś ma się wydarzyć, na pewno sie wydarzy. Ostatnio, Żona Powiedziała Mi, Że Mnie Już Nie Kocha, Ale Nie Chce Mnie Zostawiać Bo Czuje Przywiązanie, Że Nasz Związek W Sumie Funkcjonuje Ale. Zobacz jak wiele nas łączy. Ja całe dnie tylko praca, dom, dzieci. Chciałbym odejść od żony, ale ona się tak stara. Dawna Ja Powiedziałaby 'Idiotka’, Jak Można Dać Tak Sobą Pomiatać. Można kogoś kochać bez granic, ale ruszyć naprzód i odejść, kiedy związek okaże sie niezdrowy, nierówny i jednostronny. Od dawna ze sobą nie sypiają. Partnerki zamykają mężczyznę w domu, zakazują mu picia i wierzą, że same go uzdrowią. Jak Odejść Od Faceta, Który Nadmiernie Spożywa Alkohol? Tak, rozwód to tylko formalność, ale jeszcze nie teraz, bo teraz to nie jest dobry moment. Jak zatem postępować z partnerem uzależnionym od alkoholu? Już tej żony przecież nie kocha. Otrzymasz Tutaj Wsparcie Oraz Porady Użytkowniczek Forum! Oznacza to, że kobiety, które ostrzegają swoich partnerów przed odejściem od niego, powinny rzeczywiście mieć taki zamiar i możliwość. „miał odejść od żony, a zdradził mnie. Często kobiety boją się odejść od alkoholików ze względu na presję utrzymania małżeństwa za wszelką cenę (,,bo co ludzie powiedzą”). Jak Odejść Od Męża, Czy Powiedzieć Mu O Tym,Że Się Zakochałam? Zarówno tej odchodzącej, jak i tej od której chciałoby się odejść. Osoba ze zdrową samooceną widzi co jest, patrzy czy to spełnia jej oczekiwania czy nie i decyduje co jest dla niej dobre, a już na pewno nie pozwoli się krzywdzić za jakieś okruchy szczęścia, skrawki, obierki,. Co powiedzą moje dzieci po parunastu latach jak odejdę?
Z jednej strony nadal żyliśmy jak przed ślubem: robiliśmy sobie wzajemnie różne miłe niespodzianki, takie jak wyjścia do kina na całonocny maraton czy wyjazd do Pragi, (gdzie mój mąż oświadczył mi się na słynnym moście Karola). Z drugiej zaś strony tworzyliśmy stabilny związek, który chcieliśmy przypieczętować dzieckiem.
1 2012-03-23 01:10:24 Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Temat: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Nie chodzi mi o sprawy uczuciowe, bo nic już do męża nie czuję, jest dla mnie zupełnie obcą osobą, chodzi o kwestie "materialne".Jestem po ślubie 4 lata, mam dwójkę maleńkich dzieci. Pragnę odejść od męża, ale wszystko jest przeciwko mnie. Nie mam pracy i żadnych oszczędności. Mam 30 lat i jak do tej pory nie pracowałam zawodowo. Tuż po studiach zaszłam w ciąże, więc nie miałam szans na pracę. Po roku znów zaszłam w ciąże, szansa znalezienia pracy znów znikła. Odbyłam staż i praktyki, przez jakiś czas udzielałam się w wolontariacie, ale nikt nigdy nie zaproponował mi pracy, mimo że byłam solidnym i uczciwym "pracownikiem". Przeprowadziłam się do męża i jestem w tym mieście obca, bez żadnych znajomości. W ciągu pięciu lat złożyłam kilkadziesiąt podań o pracę, uczestniczyłam w kilku konkursach, raz otrzymałam propozycję (po roku od złożenia CV), ale właśnie miało się wtedy urodzić moje drugie dzieci i byłam "poza obiegiem". Nie mam samochodu ani prawa jazdy (ani pieniędzy na jego zrobienie). Skończyłam socjologię, po której w moim mieście trudno znaleźć pracę. Nie nadaję się na akwizytora, nie mogę sprzedawać w sklepie, bo mam problemy z rozpoznawaniem nominałów pieniędzy (dysleksja). Skończyłam ogólniak, więc żadnego konkretnego "fachu" nie mam. Chcę odejść, ale nie mam jak i gdzie. Nie mogę wrócić do rodziców, bo mój ojciec wrócił po 20 latach abstynencji do nałogu, pije teraz coraz więcej i coraz częściej, poza tym dom rodziców jest mały, brudny, bez łazienki, z kaflowymi piecami (ja sama jako dziecko straszliwie się w nim męczyłam). Nie mam żadnych pieniędzy na wynajęcie mieszkania. A musiałabym dużo zarabiać, żeby wynająć choćby kawalerkę, opłacić przedszkole starszej córki, żłobek lub opiekunkę dla młodszej i utrzymać siebie i dzieci (liczę, że miesięcznie potrzebowałabym minimum 2,5 tysiąca, a kto tyle da kobiecie bez żadnego stażu zawodowego?!). Problem jest także taki, że kiedy powiedziałam mężowi o tym, że chcę odejść, odrzekł, że mogę w każdej chwili "wyp...lać", ale dzieci zostaną z nim i żebym sobie nie wyobrażała, że może być inaczej. Głosi, że jestem chora psychicznie i "wariatce" nigdy nie pozwoli opiekować się jego dziećmi. Sądzę, że w razie rozwodu i przyznania mi opieki nad dziećmi ten człowiek porwałby dzieci i ukrył je przede mną. Jestem w totalnej kropce. Jak na razie odseparowałam się od męża psychicznie, śpię w pokoju córki, zrezygnowałam z prób nawiązania rozmowy - jemu jest to obojętne, całe wieczory gra na komputerze i tak jest mu wygodnie. Nie odejdę bez dzieci. Mąż nie jest złym ojcem, ale nie potrafi okazywać pozytywnych uczuć, czułości, więc dzieci wyrosłyby pod jego opieką na "emocjonalne" kaleki. Nie mam zupełnie pomysłu na to, co zrobić ze swoim życiem. Boję się, że tak już będzie przez kolejne 20 lat i będę mogła odejść od męża dopiero wtedy, gdy dzieci się usamodzielnią. Ale będę już wtedy starą, zgorzkniałą, zniszczoną kobietą. NIe chcę tego. Zazdroszczę kobietom, które mogą się tak po prostu rozwieść. Nie wiem, co mam zrobić. 2 Odpowiedź przez bellew 2012-03-23 03:02:07 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna napisał/a:Nie mam zupełnie pomysłu na to, co zrobić ze swoim życiem. Boję się, że tak już będzie przez kolejne 20 lat i będę mogła odejść od męża dopiero wtedy, gdy dzieci się usamodzielnią. Ale będę już wtedy starą, zgorzkniałą, zniszczoną kobietą. NIe chcę tego. Zazdroszczę kobietom, które mogą się tak po prostu rozwieść. Nie wiem, co mam 2 miłość do odejdź nie patrząc na samotnej matki . to załatw sprawy nie jesteś zła na zdenerwowanie męża ? 3 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-23 08:20:55 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaGeneralnie sytuacja do odgruzowania od podstaw, pomału, do przodu... dzieci to juz takie maleńkie nie są więc możesz nająć się nawet na staż lub wolontariat byle zdobyć jakąś praktykę. Tutaj możesz spokojnie stanąć na wlasnych nogach, plus alimenty od męża, na życie powinno wystarczyć. Jednak musisz zrobić pierwszy krok...Co do męża... czy On nie czuje się jak tylko dostarczyciel finansów? Czy rozmawialiście o sytuacji? Kiedyś się kochaliście, co sprawiło, że sytuacja się zmieniła? 4 Odpowiedź przez makarena 2012-03-23 10:07:58 makarena Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-04 Posty: 140 Wiek: 30+ Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża No właśnie może to tylko kryzys, ja tez kilka tygodni temu myślałam, aby odejść od męża, ale cieszę się że nie miałam odwagi tego zrobić, bo teraz jest lepiej. Spróbuj zawalczyć o to małżeństwo. Będę Wam kibicować. Skoro kochaliście się i macie małe dzieci, to na pewno warto spróbować odbudować to wszystko. Przynajmniej spróbować, a w międzyczasie spróbuj sie usamodzielnic, jak nie wyjdzie to będziesz miała otwarte drzwi. "czasem odchodzą dobrzy ludzieco nam pomogli w życiu wielei próżno pytać wtedy Bogaczemu odchodzą przyjaciele" 5 Odpowiedź przez Faustyna 2012-03-23 11:22:36 Ostatnio edytowany przez Faustyna (2012-03-23 11:58:44) Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża bellew: Wyszłam za mąż z rozsądku. Prawda jest taka, że mąż był ucieczką od złego domu rodzinnego, nigdy nie byłam w nim zakochana, choć ufałam mu i znajdowałam przy nim poczucie bezpieczeństwa (wydawało mi się, że to wystarczy, że spokojna miłość przydzie z czasem). Sama też nie byłam "obiektem westchnień" dla męża - byłam kobietą na pocieszenie po tym, jak porzuciła go bez słowa wyjaśnienia inna, w której był mocno zakochany i czego nigdy nie przebolał. Seks i poczęcie dzieci wynikały z potrzeby bliskości dwóch poranionych osób, nie z miłości. Nie jest to kwestia kryzysu czy złości po awanturze. To, co w narzeczeństwie wydawało mi się zwykłymi wadami do naprawienia, dziś jest murem nie do przejścia. Mąż od samego początku unikał wszelkich czułości, reagował krzykiem na wszelkie próby rozmowy o naszym związku. Teraz dołączyły do tego groźby, zastraszanie, szyderstwo, wulgaryzmy. Słyszę takie rzeczy, jakich nigdy nie słyszałam, nawet w nieudanym małżeństwie moich rodziców tak złe słowa nie padały. Każda próba nawiązania spokojnej i rzeczowej rozmowy wywoływała w nim irytację i kończyła się awanturą. Mąż uważa, że tylko ja wymyślam sobie jakieś problemy i że nie będzie niczego naprawiał, bo czuje się jak najbardziej w porządku ze sobą. Nie mogę odejść, bo nie mam jak. Nie mam gdzie ani do kogo wyjechać, ani pieniędzy na bilet (jestem całkowicie uzależniona finansowo od męża, w miesiącu dostaję od niego jakieś 50 zł, za które kupuję rzeczy dla dzieci i podstawowe środki higieniczne dla siebie (pasta do zębów, tani krem, szampon). Żeby się rozwieść, musiałabym się wyprowadzić, a nie mam gdzie. Musiałabym mieć pieniądze na rozwód czy choćby na dojazdy 50 km do sądu i opiekunkę w tym czasie dla dzieci. Myślałam o domu samotnej matki, ale tam można przebywać tylko parę miesięcy i w poważniejszych przypadkach, gdy mąż bije żonę. A mój nie bije - mówi, że nie będzie mi dawał argumentów w 77: Odrobiłam staż (wszystkie zarobione pieniądze oddawałam opiekunce do dziecka), praktyki, nie mam już formalnej możliwości, żeby coś jeszcze wykorzystać, w urzędzie pracy słyszę od paru lat "nic dla pani nie mamy". Nie mogę sobie pozwolić na wolontariat, bo nie miałabym za co opłacić opiekunki dla rocznej córki. Nie mam absolutnie nikogo, z kim mogłabym za darmo zostawić dzieci. Tak, mąż czuje się jak "dostarczyciel finansów". Oskarża mnie o to, że z lenistwa nie szukałam bardziej pracy (nie liczą się dla niego argumenty dwóch ciąż, opieki nad niemowlęciami, bezrobocia, nietrafionego wykształcenia, braku znajomości, kilkudziesięciu złożonych podań z odpowiedzią "niestety"), naszą biedę tłumaczy moim bezrobociem. Zarabia 1400 zł, nie chce zmienić pracy tłumacząc, że w tej ma "wolność". Nie mam postawy roszczeniowej, pragnę mieć pracę, ale nikt nie chce mnie przyjąć. W moim mieście na jedno stanowisko przypada średnio po 50-70 osób (nie żartuję), w urzędach i firmach pracują rodziny (matka, cóka, żona, synowa, bratanica itp.). Nigdy nie narzekałam na brak pieniędzy, mówiłam "Damy sobie radę". To, że dzieci mają swoje pokoje (choć mieszkanie należy do teściowej i wygląda bardzo źle, bo nigdy nie było remontowane) i że jest łazienka jest dla mnie luskusem. Nie maluję się, ubrania kupuję po 2 zł w sklepie z używaną odzieżą, buty kupuję raz na kilka lat, studia opłacałam ze stypednium socjalnego - nie przeszkadza mi to. Codziennie przeglądam oferty pracy i jedyne to przedstawiciel handlowy z własnym samochodem i działalnością gospodarczą. Kiedyś udzielałam korepetycji z angielskiego, ale przy dużym wysiłku zarabiałam 200 zł miesięcznie, a za 200 zł nie utrzymam siebie i dzieci. Myśłam o tym, żeby przyjąć jakieś dziecko do opieki, ale mąż zapowiedział, że absolutnie nie zgadza się na to, żeby obce dziecko było u nas w domu, zresztą zły stan mieszkania pewnie odstręczałby ewentualnych chętnych. Wszyscy znajomi męża mają dziadków do pilnowania dziecka. Potrafię nieźle pisać, wysyłałam swoje artykuły do gazet, ale tylko raz doczekałam się publikacji (bez wynagrodzenia). Wysyłałam prace na konkursy litarackie, ale tylko raz dostałam wyróżnienie, zresztą szybko się zorientowałam, że na tych konkursach wygrywają zawsze te same osoby. Kilka razy pytałam o pracę w lokalnej gazecie, ale zawsze mi jest przeciwko mnie. 6 Odpowiedź przez bellew 2012-03-23 12:12:22 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna napisał/a:bellew: Wyszłam za mąż z rozsądku. Prawda jest taka, że mąż był ucieczką od złego domu rodzinnego, nigdy nie byłam w nim zakochana, choć ufałam mu i znajdowałam przy nim poczucie bezpieczeństwa (wydawało mi się, że to wystarczy, że spokojna miłość przydzie z czasem). Sama też nie byłam "obiektem westchnień" dla męża - byłam kobietą na pocieszenie po tym, jak porzuciła go bez słowa wyjaśnienia inna, w której był mocno zakochany i czego nigdy nie przebolał. Seks i poczęcie dzieci wynikały z potrzeby bliskości dwóch poranionych osób, nie z miłości. Nie jest to kwestia kryzysu czy złości po awanturze. To, co w narzeczeństwie wydawało mi się zwykłymi wadami do naprawienia, dziś jest murem nie do przejścia. Mąż od samego początku unikał wszelkich czułości, reagował krzykiem na wszelkie próby rozmowy o naszym związku. Teraz dołączyły do tego groźby, zastraszanie, szyderstwo, wulgaryzmy. Słyszę takie rzeczy, jakich nigdy nie słyszałam, nawet w nieudanym małżeństwie moich rodziców tak złe słowa nie padały. Każda próba nawiązania spokojnej i rzeczowej rozmowy wywoływała w nim irytację i kończyła się awanturą. Mąż uważa, że tylko ja wymyślam sobie jakieś problemy i że nie będzie niczego naprawiał, bo czuje się jak najbardziej w porządku ze stałaś się niewolnikiem na własne życzenie we własnym nieciekawa z którą sobie nie każda decyzja będzie o nie są zabawki że,można sobie je ustawiać jak się chce i kiedy się pewnych kroków trzeba być Ty nie jesteś sobie krzywdę i dzieciom. O mężu nie też o tym wszystkim nie chce rozmawiać bo nie widzi możliwości zmiany owej sytuacji bądź nie wie jak to narazie dla dobra to one są teraz to że Ty wyszłaś za mąż z rozsądku czy Twoje rozterki kiedyś ponieś konsekwencje pomyślcie o przeprowadzce w inne miejsce,gdzie pracy jest też jest tak że,gdyby wam się układało lepiej materialnie Twoje rozterki były by jest tak że gdybyś była w jakiś sposób spełniona również w życiu pozarodzinnym nie miałabyś takich możecie żyć za 1400 zł . Jeszcze raz powiem teraz myśl o odsuwasz się od męża emocjonalnie to nie dziw się jak on się kiedyś było bardzo wierzę w to że wyszłaś za mąż tylko z rozsądku i z rozsądku macie rację miłość przychodzi z na taką miłość pracuje się to wszystko jeszcze jeśli jesteś na 100 % przekonana że nie dasz sama się że mąż się irytuje wynika z tego że sam nie wie jak rozwiązać ten problem lub sam myśli podobnie jak Ty ale nie wie co z tym proste może obydwoje dojdziecie do właśnie dobra przecież że wypiera problem. 7 Odpowiedź przez Kaja112233 2012-03-23 13:17:20 Kaja112233 Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-09 Posty: 94 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJesteś wartościową, wykształconą osobą, faktycznie sytuacja jest bardzo ciężka, ale musi być z tego jakieś wyjście. Mąż zwalił na Ciebie całą opiekę nad dziećmi i jest zadowolony, a jedyne co do niego należy to zarabianie na dom i jeszcze cię wydziela z pieniędzy. To też są jego dzieci i łaski nie robi, że się nimi zajmie. On traktuje Cię tak ponieważ uważa, że jesteś na przegranej pozycji, coś mi się jednak wydaje, że jakbyś wreszcie trafiła do jakiejś pracy okazałabyś się super pracownikiem i zarabiałabyś więcej niż on, a wtedy zmieniłby swój perfidny stosunek do Ciebie. Udaje władcę, bo mieszkacie w mieszkaniu jego mamusi, on zarabia, a ty nie. To się musi zmienić, bo inaczej zwariujesz. Nie wiem skąd w nim tyle jadu, przecież powinien Ci pomóc, jak znajdziesz pracę i będzie wam lżej finansowo na pewno stosunki rodzinne też by uległy poprawie. Przepraszam, że tak pytam, ale może on kogoś ma i stąd ta pogarda do Ciebie. Tak dłużej być nie może. Mój mąż nie chciał zmienić pracy, choć bardzo prosiłam, bo ciężka, w systemie itd, nie zmienił teraz wiem dlaczego, tam miał kochankę swoją kadrową dla której zresztą mnie zostawił. Tobie potrzebna jest jakaś osoba, która mogłaby pomóc, nawet zostać z dziećmi na kilka godzin. Nie martw się coś wymyślimy, na razie wstrzymałabym się z jakimiś radykalnymi decyzjami odnośnie odejścia, na to jeszcze jest czas, ty musisz zadbać o siebie. Jeśli znasz angielski to na pewno znajdziesz pracę. Głowa do góry. 8 Odpowiedź przez olabad77 2012-03-23 14:00:02 olabad77 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-27 Posty: 4 Wiek: 35 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaDroga Faustyno! moim zdaniem powinnaś najpierw zadbać o siebie - po to abyś mogła później zapewnić byt i przyszłość swoim dzieciom. Skoro jestes dobra w pisaniu - jest w internecie dużo ogłaszających się osób które płacą za pisanie tzw. artykułów. Może na tym uda Ci się zarobić? Idź do urzędu pracy - porozmawiaj z doradcą zawodowym. Może up zaproponuje ci jakiś kurs? A może wystąpisz o dotacje na założenie własnej firmy? Na pewno jest coś co lubisz i co chciałabyś robić. wierzę że dasz radę musisz tylko spróbować! Wiem że w małych miejscowościach jest gorzej z pracą. Ale może założysz jakiś sklep internetowy? 9 Odpowiedź przez wioletka000 2012-03-23 14:02:57 wioletka000 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-17 Posty: 113 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaPowiem Ci tak. Mnie mąż zostawił z dnia na dzień z malutkim dzieckiem bez żadnych pieniędzy w wynajętym ukrywam będzie Ci ciężko jednak jeśli nie widzisz innego wyjścia to odejdź 10 Odpowiedź przez Malwina69 2012-03-23 14:12:24 Malwina69 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-06-24 Posty: 3,797 Wiek: 47 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Popieram w wypowiedzi Kaje.. i nie do końca zgadzam sie z bellew.. uwazam,że to kwestia charakteru męża.. trudnego, zimnego.. dla Faustyny.. wszytsko tłumaczy brak uczucia między nimi ale przeciez czasami wystarczy się dogadac.. tu nie ma takiej nwoli.. On z pozycji pana i Władcy robi wszystko jak uważa jedynie sam.. to dość typowa postawa.. nie on jedyny..niestety.. Będzie Ci bardzo ciężko wyrwac sie z tej sytuacji.. ale powiem Ci tak; nie jest to sytuacja beznadziejna.. bo masz duzy potencjał w sobie.. dlatego nie wierzę,że predzej czy później nie znajdziesz pracy.. od tego ja bym zaczęła.. praca umozliwi Ci powolne ale jednak odseparowanie się od niego finansowo.. potem będzie już łatwiej..Jak ja nieciepie jak ktoś tłumaczy wszystko dobrem dzieci.. jakim dobrem?... Dzieci sa najważniejsze ale tez trzeba umieć ocenić co jest dla nich złe a co jeszcze gorsze... Nie ma dwóch takich samych historii...... 11 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-23 14:49:24 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaMysłałam, że dzieciaczki sa trochę większe... niestety faktycznie opłata za opiekunkę przewyższa możliwy zarobek, a podejrzewam, że mąż zrobil sobie z tego karte przetargową i zamist on płacic za opiekunkę zrobił sobie z ciebie darmową opiekę...możesz wystąpić o alimenty nawet bez rozwodu argumentując, że malżonek nie chce finansować rodziny... 12 Odpowiedź przez valdisol 2012-03-23 18:55:57 valdisol Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaTo będzie spora niespodzianka dla Was drogie panie bo na Wasze forum zalogował się facet. Dlaczego to zrobiłem i co tu szukam. Odpowiedź jest prosta. Mam problem małżeński i byłem ciekawy jak to wygląda z Waszej strony. Kocham swoją żonę ale jestem bezradny, nie wiem jak postąpić. Rozum mówi mi zabieraj manatki i uciekaj jak najdalej póki jest czas ale serce nie słucha. Mam 46 lat jesteśmy małżeństwem z 20 letnim stażem i bezdzietnym. Po ślubie jak w 99 procentach przypadkach było super ale po około 7 latach zaczęło się wszystko walić i dla mojej żony oczywiście z mojej winy. Na pewno w 50 procentach ma rację, nie jestem aniołem i mam swoje za uszami. Facet jak przystało na głowę rodziny ma zarabiać szmal tak jak piszecie w wielu przypadkach. Zgadzam się z tym, więc pracowałem od świtu do nocy aby do czegoś dojść. Kupić mieszkanie samochód itd. Moja żona nie pracowała długimi okresami a jak już podjęła pracę to wynikały same problemy. Żona jest 7 lat młodsza i lubi towarzystwo - próbowałem się przystosować. Sprowadzała koleżanki i kolegów do domu. Starałem się by nie było widocznej różnicy wiekowej. Doszło do zdrady małżeńskiej. Moją żonę zauroczył bezrobotny i nadużywający alkoholu koleś. Nie miałem czasu i sił by ją śledzić ale wiedziałem że jest coś nie tak więc pytałem się jej otwarcie czy ma kogoś czy nie a jeżeli tak to niech powie prawdę. Prawda wyszła po około roku. Do domu przyszli przyjaciele rodziny (pomagali jej ukrywać się przede mną) i powiedzieli że to co podejrzewałem, że żona mnie zdradza to miałem rację ale ona chce z tym skończyć i chce do mnie wrócić. Boi się mojej reakcji i przysłała ich aby wybadali teren. Postanowiłem, że wybaczę żonie i może wrócić do domu bo kilka dni wcześniej wyszła i nocowała pewnie u niego. Rok spokoju i potem następna znajomość mojej żony z pożal się boże gościem. Oczywiście ona była nie winna to tylko kolega itd. a moje podejrzenia są bezpodstawne. W porę to zakończyła i ja nie drążyłem tematu. Następnym facetem z którym moja żona lubiła przebywać bardziej niż ze mną był facet ze 40 lat od niej starszy- jej szef. Ich kontakty zakończyła żona tego pana po tym jak zobaczyła zdjęcia mojej żony z zaplecza sklepowego. Ja też je widziałem i dałem się przekręcić żonie że ona kupiła sobie bluzkę i przymierzała tylko w sklepie a szef niespodzianie zrobił jej zdjęcie. Tu opisałem przygody mojej żony oczywiście te o których się dowiedziałem bo ile ich było nie wiem i Wy kobiety jak chcecie to macie sposoby na to by mąż się nie dowiedział. Co ja robiłem w tym czasie? Pracowałem. Jak byłem w domu w weekendy to po całym tygodniu pracy nie mogłem być duszą towarzystwa i z pewnością nie byłem. Żona pochodzi ze wsi po ślubie mieszkaliśmy w mieście. Od 11 lat mieszkamy jednak na wsi. Ja wyjeżdżam do pracy rano i wracam późnym popołudniem. Trochę więcej jestem w domu i stosunki nasze zaczęły się powoli układać - tak przynajmniej myślałem. Żona nie pracuje całymi dniami przed komputerem. Wracam do domu, obiadu nie ma, sam sobie muszę zrobić a moja żona twierdzi że jest moją niewolnicą. Minął rok jak brat mojej żony będąc pod wpływem alkoholu poinformował mnie że spał z moją żoną. Ona oczywiście zaprzeczyła a ja jej uwierzyłem. Od tygodnia ze sobą nie rozmawiamy. Powód? Żona poprosiła mnie abym kupił dla niej maszynkę i żel do golenia miejsc intymnych bo chce iść do ginekologa a trochę się tam zaniedbała. Kupiłem, żona poprawiła swój wygląd i na drugi dzień wyjechała z sąsiadką na 5 godzin. Podobno na jakąś prezentację kosmetyków. Skojarzyłem fakty (może zbyt pochopnie) i powiedziałem dość. Wracam do domu w którym jest kochana żona ale tak jakby jej nie było. Od tygodnia ani słowa. Nie wiem czy mam wracać jeszcze i za kilka dni dowiedzieć się o kolejnej przygodzie mojej żony. U ginekologa była po 6 dniach po depilacji miejsc intymnych. Czy posłuchać rozumu i gnać gdzie oczy poniosą? Ja ją nadal kocham ale to co ona z moją miłością robi to nie do przyjęcia. Na Waszym forum naczytałem się jacy to faceci są be a co ja mam powiedzieć. Alkoholu nie nadużywam. Upijam się może z dwa razy do roku jak rodzina nas odwiedzi. Lubię piwko i swego czasu piłem jedno dziennie. Mam ochotę teraz się upić ale wiem że to mojego problemu nie rozwiąże a może jeszcze pogorszyć. Nie oczekuję od pań odpowiedzi, ale na wszelkie podpowiedzi jestem otwarty. Poczytałem sobie trochę na forum i mam już pogląd na tą moją sytuację. Żona wyjechała z sąsiadką 2 godziny temu na zakupy. Jak myślicie kiedy wróci? 13 Odpowiedź przez Klaudyna59 2012-03-23 19:34:13 Klaudyna59 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-01-31 Posty: 22,602 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaFacet, mogłeś zalożyc swój temat, a tak wlecialeś tutaj i chcesz zwrócic uwagę na swoj problem. Twoja sytuacja jest nie do porównania z sytuacją piszących tutaj kobiet. Ogarnij swoje życie, masz pracę, jesteś niezależny, nie macie dzieci z którymi żona by Cię zostaawiła to co Ty jeszcze robisz w tym waszym rogatym związku. Za co kochasz żonę / za te rogi , czy wszystko to sobie tworzysz i wymyślasz? 14 Odpowiedź przez agnieszka17a 2012-03-23 19:42:22 agnieszka17a Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaWitam .Zycie to chyba jeden i ten sam schemat dla wszystkich ,a jeżeli coś jest super to w to nie wierze na pewne ktoś w związku przegina ,a druga osoba przymyka na to oko i tak rośnie kłamstwo które kiedyś pęka ,jedni ucinają hydrze łeb, a drudzy żyją tak do końca nabawiając się chorób ,albo co gorsze -dochodzi do samobójstw bo i takie przypadki znam .Uwierzcie ciężko jest być poniżanym przez całe życie,a prawdziwą pomoc też ciężko znaleźć to co z tego że piszemy tutaj ,jak po wyłączeniu komputera musimy wracać do szarej rzeczywistości .Przepraszam za mój pesymizm ale logując się tutaj sama szukałam pomocy... 15 Odpowiedź przez Faustyna 2012-03-24 03:01:03 Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża bellew: Przez cztery lata usprawiedliwiałam mojego męża. Wiem, że boli go nasza bieda, że nie chce rozmawiać, bo wypiera problemy. Mówiłam: słuchaj, to może zrobimy tak i tak - a on patrzył w ekran komputera i grał. A gdy pytałam: powiedz coś, podoba ci się ten pomysł? on odpowiadał: "A niby co mam ci powiedzieć? Zrób jak chcesz, to twoja sprawa". Taką odpowiedź i podobne odpowiedzi usłyszałam kilkaset razy. Tak, dokonałam złej decyzji w życiu, jestem tego świadoma. Zaryzykowałam - i przegrałam. Moje małżeństwo jest już martwe. Dzieci są dla mnie najważniejsze, ale ja też chcę jakoś żyć! Ogromnym problemem jest to, że nie mam z kim na codzień porozmawiać. Rodzice nigdy ze mną nie rozmawiali, z dużo ode mnie starszymi braćmi nie mam żadnego kontaktu, wszystkie koleżanki mieszkają daleko, na dłuższe rozmowy telefonicznie mnie nie stać, więc zostają mi tylko maile wysyłane od czasu do czasu. Mój mąż wraca po pracy w złym humorze, bawi się z dziećmi (a raczej ze starszą córką, bo młodszą ledwo zauważa), ja gotuję, sprzątam, prasuję, a jak dzieci zasną, on siada przy komputerze i gra kilka godzin, potem bez mycia się, bez zmiany ubrania dosłownie zwala się do łóżka. I tak jest każdego dnia. Kiedy mówiłam: "potrzebuję się wygadać, nie mogę tak żyć w milczeniu!", słyszałam w odpowiedzi, że jestem "energetycznym wampirem" i że tacy jak ja próbują wsysysać z innych całą energię... Jest zmęczony, dobrze, ja to rozumiem, ale inni też są zmęczeni, ale dla żony potrafią znaleźć kilka dobrych słów. Mój mąż Nie do końca tak jest. Mój mąż "jest nauczony" pracy w domu, pierze, gotuje, robi zakupy, bawi się z dziećmi, nie lubi tylko sprzątać. Problem w tym, że patrząc na mnie dostrzega jedynie to, czego NIE zrobię. Wraca do domu, jest czysto, porządek, kuchnia wyszorowana, łazienka wyszorowana, obiad się gotuje, pranie suszy, dzieci czyste, nakarmione, wybiegały się na placu zabaw (ja ze zmęczenia ledwo stoję, bolą mnie plecy, nogi). I co słyszę? - "czemu tej brudnej szklanki nie zaniosłaś do zlewu tylko tak stoi na stole?!". Oczywiście mówiłam mu wszystko to, co tutaj piszę - on siedział i grał. Jak poprosiłam, żeby wyłączył komputer, zaśmiał się i grał dalej. Co do moich problemów ze znalezieniem pracy to usłyszałam, że nikt nie chce mnie przyjąć, bo mam zły charakter i ludzie nie chcą mieć ze mną nic do czynienia. Nie daję sobie wmówić pewnych rzeczy, ale to jednak boli. Wątpię, czy sytuacja poprawiłaby się, gdybym znalazła dobrze płatną pracę. Zresztą to już jest tylko groteska, jeśli mąż traktuje żonę źle, gdy jest bezrobotna, a dobrze, gdy zarabia dużo pieniędzy. Co do zdrady: przyszła mi do głowy taka myśl, karciłam się za nią (że niby popadam w paranoję). Kiedyś mąż pokazywał mi zdjęcia z wycieczki pracowniczej do Zakopanego, na połowie zdjęć były góry, na drugiej połowie jego bardzo atrakcyjna koleżanka z pracy z miną "Och, znowu T. robi mi zdjęcie..." Powiedziałam: słuchaj, ja cię o żadne zdrady nie podejrzewam, ale to dla mnie bardzo przykre widzieć, że ciągle robiłeś zdjęcia Magdzie - mogłeś pomyśleć, że żonie nie będzie zbyt miło. Jakbyś ty się czuł, gdybym ja po powrocie z wycieczki chwaliła się się zdjęciami moich przystojnych kolegów z pracy. Oburzył się i wykrzyczał, że nigdy mi już żadnych zdjęć nie Wiem doskonale, że powinnam zadbać o siebie. Szukam ogłoszeń typu "pisanie artykułów na zlecenie", wysyłam zgłoszenia i jak na razie jedynym efektem jest to, że po moim zgłoszeniu dostaję kupę spamu na maila. Rozmawiałam z doradcą zawodowym, nic konkretnego mi nie powiedział. Nie mogę iść na żaden kurs, bo nie mam z kim zostawić dzieci, z domu mogę sama wychodzić dopiero po 16, a tak poza tym jedyne kursy w moich mieście dotyczą budownictwa. Myślałam o własnej firmie, ale nie mam żadnych oszczędności na wypadek niepowodzenia (utrzymanie miesięczne firmy to wydatek około tysiąca złotych), zresztą, jaką firmę mogłabym założyć jako socjolog? Myślałam o sklepie internetowym, ale żeby zarobić na tym przynajmniej kilkaset złotych miesięcznie musiałaby to być sprzedaż na większą skalę, a ja nie mam samochodu do przewożenia towaru i nie zawsze mam możliwość, żeby iść na pocztę. Zresztą, nie mam pojęcia, co mogłabym sprzedawać, skąd ściągać towar, nikt z moich znajomych tego nie robił, nikt by mi nie pomógł. Boję się wszelkiej działalności związanej z handlem, nigdy nie miałam do tego żadnej smykałki ani pociągu. Violetka: Z całego serca ci współczuję, że taką miałaś sytuację, ale jednak trochę trudniej jest wyprowadzić się z dwójką dzieci nie mając żadnych pieniędzy i nie mając gdzie, niż zostać w wynajmowanym mieszkaniu. Mogłabym probować ubłagać właściciela o przedłużenie terminu opłaty, ale nikt nie wynajmie mi mieszkania na ładne oczy. Malwina: Niestety masz rację. Mąż często mi powtarza, że on musi tutaj rządzić, skoro ja nie potrafię podjąć żadnej konkretnej decyzji. Milczy, kiedy odpowiadam, że w małżeństwie nie chodzi o to, żeby ktoś rządził, ale żeby ze sobą rozmawiać i ustalać pewne rzeczy wspólnie. Ma bardzo trudny charakter, nie okazuje żadnych pozytywnych uczuć, jest ironiczny, często wręcz gburowaty. Gdy byliśmy narzeczeństwem mówił, że mam na niego dobry wpływ, że przy mnie się otwiera, że moja wrażliwość mu pomaga. A potem było niestety już tylko gorzej. Teraz nazywa mnie "zrzędliwą jędzą" i "czarownicą". Nie jestem idealna, ale są pewne granice pomiędzy zwykłą kłótnią a upokarzaniem drugiego człowieka. Tendre: Brak pieniędzy ściąga nas na dno, ale to nie jest główna przyczyna problemów. Mąż uczciwie finansuje rodzinę, choć moim zdaniem wydaje sporo na zbędne rzeczy. Starszej córce kupuje wiele zabawek, którymi ona szybko się nudzi. Pali papierosy i miesięcznie wydaje na nie około 100 złotych (nie zamierza rzucić palenia, mimo moich próśb). Wszystkie zarobione pieniądze idą na opłaty, jedzenie i środki czystości oraz spłatę kredytu zaciągniętego na wymianę okien w mieszkaniu. Większe kwoty (np. premia) przeznaczane są na zapłacenie zaległych rachunków. Jakbym pozwała męża o alimenty, to nie miałby z czego ich płacić. Dzieci mają 4 lata i 1,5 za wsparcie. Jak na razie mam tylko taką opcję, że macham ręką na męża (niech sobie siedzi i gra) i dążę do znalezienia pracy, a jak już znajdę, wtedy zastanowię się, co dalej. Przegrałam małżeństwo, trudno, ale może nie przegram swojego życia. 16 Odpowiedź przez bellew 2012-03-24 11:03:46 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża A futryny sobie powiększyłeś ? 17 Odpowiedź przez bellew 2012-03-24 11:05:37 bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Malwina69 napisał/a:Popieram w wypowiedzi Kaje.. i nie do końca zgadzam sie z bellew..Nawet nie powinnaś się zemną zgadzać . Akurat postawiłem się po stronie męża .... 18 Odpowiedź przez bellew 2012-03-24 11:14:01 Ostatnio edytowany przez bellew (2012-03-24 11:17:06) bellew Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-11 Posty: 1,123 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna napisał/a:Dziękuję za wsparcie. Jak na razie mam tylko taką opcję, że macham ręką na męża (niech sobie siedzi i gra) i dążę do znalezienia pracy, a jak już znajdę, wtedy zastanowię się, co dalej. Przegrałam małżeństwo, trudno, ale może nie przegram swojego jedynym rozwiązaniem sytuacji,i otrzeźwieniem męża jest postawienie go pod wcześniej czy później to niego jest wszystko się czynności niego ty nic nie jest facetom zrozumieć że wychowywanie dzieci to też praca Tak jest i długo tak rzeczą jest jego "nieobecność" duchowo - cielesna w domu .... trzeba jasno powiedzieć nie interesuje się Twoją osobą . Nie tego oczekujesz od tacy niestety tylko mogą się opamiętać jeśli poczują "strach" przed czymś ..... podejmuj rozsądne,przemyślane decyzje. Nic tym zwróć uwagę na fakt,że Wy a napewno on nie ma żadnych zainteresowań,pasji .... praca - dom - praca - dziecito właśnie prowadzi do tego że człowiek zamyka się w swoim w komputerze inni w czymś innym .... 19 Odpowiedź przez kawa z pianką 2012-03-24 11:27:03 kawa z pianką O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-17 Posty: 68 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJeśli czujesz, że przegrałaś małżeństwo i nic się już nie da zrobić to jedynym rozwiązaniem jak dla mnie jest tylko to, że powinnaś teraz postawić na siebie i dążyć do tego, żeby być niezależną od męża. Ja wiem, ze ze znalezieniem pracy jest bardzo ciężko, ale życzę Ci z całego serca, żeby Ci się udało, ciężko jest żyć niby razem, a jednak osobno...tak jak napisał bellew, Twój mąż może się "obudzić", jeśli zobaczy Ciebie zupełnie inna niż dotychczas....pewną siebie i nie prosząca jego o nic...przecież on to czuje, że Ty pragniesz jego zainteresowania i dlatego czuje się "ważny". Ja na Twoim miejscu skupiłabym się na dzieciach i sobie, pokaż mu, że sobie radzisz z wieloma sprawami a on niech siedzi i niech gra jak dzieciak....są ludzie, którzy wręcz uwielbiają mieć obok siebie osoby "uzależnione" od siebie. 20 Odpowiedź przez ebo 2012-03-24 13:43:16 ebo Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-10-03 Posty: 8 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaFaustyna, a czy znasz jakiś język obcy? angielski, niemiecki...? nie myślałaś nad wyjazdem za granicę do pracy? tam dużo łatwiej żyje się rodzinom z dziećmi, samotne matki również sobie dobrze radzą.. 21 Odpowiedź przez OczekującaMary 2012-03-24 21:11:13 OczekującaMary Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-22 Posty: 195 Wiek: 30 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża ebo napisał/a:Faustyna, a czy znasz jakiś język obcy? angielski, niemiecki...? nie myślałaś nad wyjazdem za granicę do pracy? tam dużo łatwiej żyje się rodzinom z dziećmi, samotne matki również sobie dobrze radzą..Faustyna zna angielski, dawała nawet myślę, że powinna wyjechać do pracy za granicę. Moja Ciocia wyjechała w wieku 50 lat, nie znała ani języka, ani nie miała znajomości. Teraz jest zadowoloną z życia kobietą i właśnie przygotowuje się do rozwodu po 30 latach małżeństwa 22 Odpowiedź przez Doonna 2012-03-24 21:23:51 Doonna Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-07 Posty: 1,233 Wiek: Przyzwoity :) Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaFaustyna mam podobny problem, znienawidzilam meza i chce bez niego (3je dzieci, bez pracy, wspölne mieszkanie) nie potrafie sobie poradzic mimo lepszej ci wspölczuje, bede wspierac i czytac z uwagä kazde Twoje slowo o tym jak sobie jestes sama. 23 Odpowiedź przez albatros 2012-03-25 00:08:45 albatros Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-13 Posty: 115 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Kochana Faustyno !Zadaj sobie pytanie : będziesz w tym tkwić czy chcesz coś zmienić?Jeśli czujesz, że MUSISZ coś zrobić, bo inaczej oszalejesz, to znaczy, że ZNAJDZIESZ w sobie siły na te wierzę w to, że tylko szczęśliwi rodzice wychowają szczęśliwe dzieci. Więc weź się w garść, stań przed lustrem, uśmiechnij się do siebie i zacznij krok po kroku prostować woje pierwsze musisz uwierzyć w siebie. To nic, że jeszcze nie masz pracy. Toni Twoja wina, że nie mieszkasz w stolicy Rozejrzyj się wokół - może jednak jest ktoś, kto zająłby się dziećmi raz na jakiś czas ? Rozumiem, że pieniądze z korepetycji w takim wymiarze będą małe, ale miałabyś jakiś punkt w zupełnie innej sytuacji, niż Ty, ale gdy było mi ciężko, okazało się że mam aż 4 osoby, na które mogę liczyć. To nic złego prosić o pomoc. Głowa do góry ! Carpe Diem ! 24 Odpowiedź przez zmartynkaz 2012-03-25 00:26:33 zmartynkaz Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-07 Posty: 15 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaCzesc,pisalam ju? w iinym watku o moim problemie,ale..dwa dni. Temu kiedy mój facet spalNachlany to skusilo mnie i sparwdzilam jego karte z do tel nie mam dostepu bo ma na kod hahaI zobaczylam filmik z dziewczyna smiali si? i glupie miny,nie zadnego seksu nawet pocalunku,ale tak sobie mysle on mnie olewaNie chc? rozmawiac,nie uprawiamy seksu,a to mnie dziwi bo on uwielbia seks,nie odbiera tel jak jest z kolegami,Nie szanuje mnie,wszystko wsazuje na to ?e kogos ma,on nie wie ?e widzialam ten film i o moich podejrzeniach,powiem wam ?e ju? dawno chcialam odejsc,ale myslalam ?e nie mam gdzieItp.,ale jak czytam o kobietach zdziecmi gdzie ja ich nie mam i jestem mloda to chc? postawic wszystko na jedna karte,i Uciec od niego by? wkoncu soba i cieszyc si? zycuem,do autorki tego watku,jestes mloda wykrztalcona,nie marnuj zycia sobie!:) 25 Odpowiedź przez Faustyna 2012-03-25 04:13:09 Ostatnio edytowany przez Faustyna (2012-03-25 13:58:50) Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża bellew: Jest dokładnie tak, jak mówisz - mąż wiele razy wykrzyczał, że zarabia, że zajmuje się domem, że robi i tak za dużo, a ja jestem "księżniczką", która chce, żeby jej jeszcze kwiatki codziennie przynosić. Mam swoją pasję, piszę (trochę rzeczy zaczęłam, ale na razie to tylko ćwiczenia). Ale to trudna pasja, bo pisząc odwołuję się do swojego doświadczenia życiowego, więc mimo wszystko przerabiam po raz kolejny to, co się w moim życiu dzieje. kawa z pianką: Moje małżeństwo jest martwe. Nie pragnę już uwagi męża, nie czuję potrzeby dzielenia się z nim swoimi myślami - pragnęłam tego bardzo przez cztery lata i w końcu poddałam się, uznałam, że skoro po tych czterech latach jest tylko gorzej, to już nie ma o co walczyć. Od paru miesięcy śpię w pokoju córki, mam swój kącik w kuchni z mini stolikiem i półką na księżki, z mężem wymieniam jedynie niezbędne informacje dotyczące dzieci i domu w postaci kilku słów. On w żaden sposób nie zareagował na tę zmianę. Mam wrażenie, że mu z tym wygodnie. A ja się uspokoiłam. Uznałam, że to jednak lepsze niż codzienne nocne kłótnie, moja frustracja, łzy i rozpacz. Ciężko mi, bo wiem, że takie małżeństwo rodziców to fatalny obraz dla dzieci, ale z drugiej strony wolę taki stan rzeczy niż kolejne lata kłótni. Mój mąż nie lubi być potrzebny, irytował się, gdy prosiłam go o jakąś pomoc, nigdy nie składał żadnych obietnic, żeby nie być zobowiązanym, za to często mówił "Daj mi święty spokój. Jak ci coś przeszkadza, to to zmień. Podobno jesteś inteligentna". ebo, Oczekujaca Mary: Myślałam o wyjeździe za granicę. Mąż nie chce wyjeżdżać. A sama? Nie mam pieniędzy na bilet, nie mam od kogo pożyczyć (rodzice biedują, z braćmi nie utrzymuję kontaktu, koleżanki są daleko ode mnie, zreszta jak ja nie mają najlepiej). Jak ma wyglądać 20-godzinna podróż autokarem, gdy będę sama z rocznym i 4-letnim dzieckiem? Gdzie mam zamieszkać? Nie mam absolutnie nikogo za granicą. Kto mnie przyjmie do siebie z dwójką małych dzieci? Jak mam szukać, a potem chodzić do pracy, kiedy nie będę miała z kim zostawić dzieci? Zresztą i tak nie wyjadę, bo mąż nigdy nie wyraziłby zgody na wyjazd dzieci za granicę, więc gdybym to zrobiła, to formalnie bym je porwała i w razie rozwodu mogłabym nie otrzymać opieki nad nimi. Wiem, że samotne matki radzą sobie za granicą, ale wtedy, gdy mają jakieś wsparcie w krewnych (wyjeżdżają do swojej rodziny) albo gdy samotne stały się w trakcie mieszkania w obcym kraju, gdy miały już pracę, a dzieci były w żłobku, przedszkolu, szkole. Doonna: Dzięki, mam nadzieję, że będziemy kiedyś obie spokojne i że damy Och, ja wierzę w siebie, ale to nie zawsze wystarczy, żeby zmienić stan rzeczy. Nie mogę liczyć na rodziców (ojciec pije, mama jest współuzależniona, zresztą oboje są już starzy, biedni, schorowani i zniszczeni), z braćmi nie mam kontaku (jeden pije, drugi jest zamkniętym i wyobcowanym człowiekiem, trzeci zajmuje się swoim nowonarodzonym dzieckiem). Dawne koleżanki mieszkają na drugim końcu Polski i mają swoje sprawy, przyjaciółka właśnie rozstała się z narzeczonym i szuka dla siebie pokoju do wynajęcia. W mieście, w którym teraz mieszkam, jestem obca i nie bardzo mam jak i gdzie nawiązać przyjaźnie, nawet na placu zabaw nie bardzo sobie porozmawiam z innymi matkami, bo muszę koncetrować całą uwagę na dwójce energicznych i biegających maluchów. Myślałam o szwagrze, ale to głupie, bo i tak ostatecznie zawsze weźmie stronę swojego brata. Nie mam ciotek, wujków, kuzynów ani dziadków. Teść nie żyje, teściowa nie darzy mnie zaufaniem (jak nikogo zresztą). Ja jestem naprawdę sama. zmartynkaz: Nie zamierzam marnować życia, teraz to wiem, dlatego staram się wszystko przemyśleć i jakoś poukładać, z jak najmniejszą szkodą dla dzieci. Dzięki wszystkim za dobre słowa. 26 Odpowiedź przez Azahiel 2012-03-25 04:59:06 Azahiel Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-08 Posty: 197 Wiek: ponoć już XXI Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Ludzie co wy z tą zagranicą czy nie umiecie czytać ?? matka z maluchami ma wyjechać gdzie !! to poroniony pomysł,nie wiem jakie to miasto, jak jest problem z pracą to internet jest jednym z rozwiązań, a nie możesz spróbować ponownie korepetycji z Angielskiego?, to jest szansa tak mi się wydaje. kawałek kartki nawet odręcznie napisanej i podczas spaceru z dziećmi rozkleić tu i ówdzie. Jakis malutki kroczek ku zmianie. Urzędy pracy to relikt tam są ciepłe posadki dla ... nie będę sie wyrażał kogo ... jak sama nie znajdziesz to Oni na pewno Ci nie pomogą. I zapamiętaj jak znajdziesz pracę a jestes zarejestrowana w pośredniaku to jest coś takiego jak dodatek za samo znalezienie pracy czy jakoś tak sie nazywa. MIŁOŚĆ TO NIE GESTY MIŁOŚĆ TO NIE SŁOWA MIŁOŚĆ TO KWIAT KTÓRY NALEŻY PIELĘGNOWAĆ gg 1273483 Cztery słowa a tak bolą : JUŻ CIĘ NIE KOCHAM 27 Odpowiedź przez olabad77 2012-03-26 15:50:58 olabad77 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-09-27 Posty: 4 Wiek: 35 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaRozumiem że boisz się zakładania wlasnej firmy. moze zaczniesz od tego ze dasz ogloszenie do gazety czy na gumtree na pewno znajdzie sie w twoim miescie ktoś kto będzie chciał żeby posprzątać mu mieszkanie przynajmiej raz na jakiś czas. piszesz że możesz wyjśc z domy dopiero po 16 - do takiej pracy to nie przeszkadza. kilka godzin dziennie a zawsze będziesz miala jakieś swoje oszczędości. rozumiem że jestes po studiach i bycie "pomocą domową" nie jest szczytem twoich marzeń ale od czegoś trzeba zacząć 28 Odpowiedź przez Faustyna 2012-03-27 02:50:04 Faustyna Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Azahiel, olabad: Może to zabrzmi jak usprawiedliwianie się, typu: jestem taka biedna, ale nie zamierzam ruszyć palcem, ale wyjaśnię swoje problemy odnośnie "dorabiania". Udzielałam kiedyś korepetycji dzieciom z podstawówki, miałam 5 uczniów, więc każdy wieczór był zajęty. Stawka za godzinę korepetycji z angielskiego to w moim mieście 10 zł za godzinę - tyle brałam. Zarabiałam w miesiącu jakieś 150-200 zł. Zrezygnowałam z korepetycji, gdy zaszłam w pierwszą ciąże i czułam się bardzo źle, szczególnie wieczorami. Teraz mam dwójkę małych dzieci. Wstaję rano o 6, pomagam 4-letniej córce ubrać się do przedszkola (mąż ją zaprowadza), potem przebieram młodszą, śniadanie, sprzątanie, higiena i o 11 zbieram siebie i malucha, żeby odebrać czterolatkę z przedszkola (mam do przedszkola 2 km, a córka jest zapisana do 12, na więcej godzin nas nie stać). Po drodze zakupy i plac zabaw. Po powrocie gotowanie zupy dla dzieci. Gdy mąż wraca po 16 z pracy, zabieram się za przyrządzanie drugiego dania (mąż nie toleruje zup), później posiłek, mycie naczyń (wieeeeelka góra), prasowanie, sprzątanie, przygotowanie kolacji, kąpanie dzieci, mycie podłóg, w międzyczasie zmienianie pieluszek młodszej, przyrządzanie mleka (5 razy dziennie), nauka nocnikowania, wycieranie zakotarzonych nosków, wizyta u lekarza, dozowanie leków, czyszczenie ubłoconych bucików, reperowanie ubrań itd. W ciągu dnia robię mniej więcej 70% z tego, co trzeba zrobić - na resztę nie wystarcza mi czasu. W domu nie jest cicho: dzieci dużo krzyczą, wrzeszczą, piszczą, płaczą, biegają. Starsza córka ma wrodzone zaburzenia zachowania, jest pod opieką psychologa z poradni (prawdopodobnie Zespół Aspergera) i nie jest łatwym do opieku dzieckiem, młodsza właśnie weszła w okres "buntu". Nie wyborażam sobie korepetycji w takich warunkach, tym bardziej że każdy pokój jest zajęty. A jeśli ja miałabym przychodzić do ucznia, to musiałabym liczyć jakąś kolejną godzinę mojej nieobecności - kto wtedy ugotuje obiad, kto pozmywa naczynia, zrobi prasowanie, posegreguje ubrania, posprząta itd? Mogałbym to wszystko robić w nocy, ale byłabym wtedy żywym trupem. A dzieci nie mogą być pozostawione same sobie, są za małe. Co do sprzątania: mieszkam w biednym mieście i tu nie ma tradycji wynajmowania kogoś do sprzątania w domu. Nie przeszkadza mi sprzątanie, mogę sprzątać (no, może nie całe życie :-), kiedyś zarabiałam 20 zł za plewienie truskawek u sąsiadki i z chęcią zawsze do niej szłam, ale cały problem w tym, że wtedy ja nie miałabym czasu na to, żeby robić podstawowe rzeczy u siebie w domu. Od godziny do 20 mam tylko cztery godziny i w tym czasie muszę zrobić ogrom i ostatnia rzecz: co mi da to, że będę mieć miesięcznie 200 złotych?... Co ja za te 200 złotych zrobię? Muszę mieć normalną pracę. To jest nie tylko kwestia pieniędzy, ale i jakimś stopniu też samopoczucia. Jak chodziłam na staż (8 godzin dziennie), byłam o wiele mniej zmęczona niż teraz, mimo że miałam mnóstwo obowiązków w pracy i mimo że pierwsze cztery miesiące drugiej ciąży przypadły na staż. Z radością wracałam do domu, do dziecka (półtoraroczną wtedy córkę zostawiałam z opiekunką), sprzątałam, gotowałam. A teraz jestem 24 godziny na dobę z dziećmi i czuję się wyczerpana. 29 Odpowiedź przez Azahiel 2012-03-27 05:28:16 Azahiel Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-08 Posty: 197 Wiek: ponoć już XXI Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża FaustynaRany boskie ! Dziewczyno zarzynasz siebie, powolna "śmierć", Ten twój "mąż" co to za człowiek ! Ja się poddaję nie wiem jaki kierunek ci podać, żeby zająć się pracą i sobą dzieci muszą mieć opiekę, ale z kolei żeby była możliwość znalezienia opieki musi być praca, błędne koło. MIŁOŚĆ TO NIE GESTY MIŁOŚĆ TO NIE SŁOWA MIŁOŚĆ TO KWIAT KTÓRY NALEŻY PIELĘGNOWAĆ gg 1273483 Cztery słowa a tak bolą : JUŻ CIĘ NIE KOCHAM 30 Odpowiedź przez Doonna 2012-03-27 09:44:13 Doonna Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-07 Posty: 1,233 Wiek: Przyzwoity :) Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJestes w bardz trudnej sytuacji...przemysl dokladnie co mogla bys zrobic i w ogöle jest realistyczne , czego bys chciala ( mozliwe do spelnienia)...potem napisz do nas i bedziemy razem myslec jak to zorganizowac. Pozdrawiam. 31 Odpowiedź przez Tendre77 2012-03-27 11:13:48 Tendre77 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-22 Posty: 747 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaNo to prawda, że opieka nad dziećmi 24h na dobę potrafi człowieka wykończyć bardziej niż 8 godzin pracy, a finansowo jedno wielkie zero...Natomiast mąż to już kompletnie czuje się zwolniony z obowiązków...Moja znajoma ma dwóch chłopców - jeden z zespołem aspergera więc nie zazdroszczę, można oszaleć...Jedyne wyjście to usamodzielnić się... nawet kosztem tego, że nie ugotujesz dla szanownego małżonka drugiego dania, jeżeli nie toleruje zup to niech sobie sam ugotuje... a co do obowiązków domowych i wieeeelkiej góry naczyń... to sorry każdy tak ma... i musimy sobie z tym radzić... możesz używać papierowych talerzyków jeżeli to jest problem 32 Odpowiedź przez albatros 2012-03-27 21:10:48 Ostatnio edytowany przez albatros (2012-03-27 21:13:48) albatros Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-13 Posty: 115 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustynko !Każdy, kto tu pisze do Ciebie, podsuwa Ci różna pomysły. Piszesz, że musisz mieć normalną pracę. Przykro mi - możesz na nas liczyć , ale nie w tej kwestii. Czy mężowi zależy na tym, żebyś znalazła pracę ? Jeśli tak, to pierwszym krokiem jest jego większa pomoc w obowiązkach domowych. To znaczy jeszcze większa, niż nie, to zaharujesz się fizycznie i trzyma kasę ? W jakim stopniu on ma świadomość tego , o czym nam piszesz ?Pytania te pisze z własnego doświadczenia ( na rozprawie i tak udawał zdziwionego )Wiem, że jest Ci ciężko, ale dasz sobie radę ! Carpe Diem ! 33 Odpowiedź przez agnieszka17a 2012-03-28 16:08:27 agnieszka17a Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJa przeżywam dokładnie to samo jeden dzień jest dobrze ,a na następny nie wiesz czego się spodziewać ,w życiu naszym jest teściowa która straciła męża a mój mąż ojca do tej pory jakoś było choć nie zawsze dobrze,ale teraz mąż cały czas jest na jej zawołanie i jak mi coś potrzeba nie ma go ,on przyjdzie leci .Kiedy mu zarzuciłam ze mamy własny dom to on mnie oskarżył że ja mu karze wyprzeć się własnej matki .Mamy niewielkie gospodarstwo ja muszę wiecznie szukać pracy dodatkowej bo on twierdzi ze dzieci wysyła się z książkami do szkoły i z zeszytami ,ale nie mysli że dzieciom potrzebne są inne by tak wyliczać i wyliczać zawsze się od de mnie odwraca .Straszyłam rozwodem nic nie daje ,wie żę nie mam gdzie iść bo w domu mam ciężką sytuację .Chodzą mi czarne myśli po głowie już nie mam siły walczyć . 34 Odpowiedź przez agnieszka17a 2012-03-28 16:10:16 agnieszka17a Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJa przeżywam dokładnie to samo jeden dzień jest dobrze ,a na następny nie wiesz czego się spodziewać ,w życiu naszym jest teściowa która straciła męża a mój mąż ojca do tej pory jakoś było choć nie zawsze dobrze,ale teraz mąż cały czas jest na jej zawołanie i jak mi coś potrzeba nie ma go ,on przyjdzie leci .Kiedy mu zarzuciłam ze mamy własny dom to on mnie oskarżył że ja mu karze wyprzeć się własnej matki .Mamy niewielkie gospodarstwo ja muszę wiecznie szukać pracy dodatkowej bo on twierdzi ze dzieci wysyła się z książkami do szkoły i z zeszytami ,ale nie mysli że dzieciom potrzebne są inne by tak wyliczać i wyliczać zawsze się od de mnie odwraca .Straszyłam rozwodem nic nie daje ,wie żę nie mam gdzie iść bo w domu mam ciężką sytuację .Chodzą mi czarne myśli po głowie już nie mam siły walczyć . 35 Odpowiedź przez agnieszka17a 2012-03-28 16:11:53 agnieszka17a Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-23 Posty: 5 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaJemu nawet sprawia przyjemniość żę ja cierpie i płacze 36 Odpowiedź przez albatros 2012-03-28 19:25:44 Ostatnio edytowany przez albatros (2012-03-28 19:26:18) albatros Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-12-13 Posty: 115 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża dziewczyny !Moje małżeństwo przez ostatnie lata to była równia pochyła. Mój mąż słyszał, ale nie słuchał. Bo wiedział, że nic nie mogę zrobić. Nie dbał o nas , bo nie czuł mówiłam , że chcę rozwodu, myślał , że mam "trudne dni" i zaraz mi przejdzie Ale we mnie przelała się czara goryczy. Znalazłam w sobie siłę i pokazałam mu ją. I to go zabolało najbardziej- że jestem w stanie zawalczyć o siebie .Nawet jego siła to największa broń na mężów, którym się wydaje, że obrączka to kajdanki do których klucz ma tylko ON. Carpe Diem ! 37 Odpowiedź przez secondshe 2012-04-21 17:44:44 secondshe Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-04-21 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna... długo nie pisałaś, z niecierpliwością będę czekać na wiadomość od Ciebie jak sprawy wyglądają obecnie!Czytając Twojego 1 posta miałam wrażenie, że czytam o sobie! Dokładnie wiem co czujesz, jak jesteś zdesperowana. Jedyna różnica między naszymi związkami jest taka, że akurat mój mąż by się cieszył gdybym odeszła z dziećmi. On nie ma do nich w ogóle ręki, nie obchodzą go, a gdyby został sam z nimi to kompletnie by sobie nie co z tego...miotam się z myślami o odejściu, ale gdzie i za co?Tak jak Ty dzieci rodziłam na studiach, nie podjęłam pracy, bo nie było kiedy, a co notorycznie jest mi wypominane przez męża- porażka. Teraz od roku szukam pracy, póki co bezskutecznie. Jeszcze kiedy jesteśmy razem, co nie wiem ile potrwa, muszę się gdzieś zahaczyć, a jeśli znajdę już pracę nie będę miała dylematów żeby dla samotnych matek to po prostu śmiech na sali...Męża nie kocham, nic między nami nie ma, nie sypiamy ze sobą już od dłuższego czasu, nie śpimy w jednym lóżku, ba w jednym pokoju praktycznie od ponad 3 młoda, kocham swoje dzieci ponad wszystko, ale skłamałabym gdybym powiedziała, że nie chcę czegoś więcej od życia! 38 Odpowiedź przez gabrysiaki333@ 2012-10-14 16:06:14 gabrysiaki333@ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-14 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaCały czas się kłócimy o byle co. Traktuje mnie jak służącą. Wcale nie mam czasu dla siebie. Odbieram dzieci z przedszkola, gotuję,sprzątam i się nie wyrabiam. Mąż z rana odwiezie dzieci do przedszkola i odpoczywa, nawet nie umówi wizyty u lekarza. Ale na rozmowy ze swoją rodziną ma czas. Na załatwienie spraw dla swoich sióstr, jak gdzieś trzeba pojechać, gdzieś zawieźć to jest pierwszy. 39 Odpowiedź przez mamaanna31 2012-10-14 19:44:35 mamaanna31 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-12 Posty: 4 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaDroga Faustyno, rozumiem twoje obawy ,bo 8 miesiecy temu sama zastanawialam sie nad tym czy odejsc od meza . Moja decyzja byla taka ze po 12 latach zostawilam go zabierajac 5 naszych dzieci. Moj juz niedlugo byly maz naduzywal alkoholu i przemocy wobec mnie,ale powiedzialam dosyc,mimo jego grozb i tego ze tez nie mialam gdzie sie podziac. Na szczescie pomogla mi rodzin i odpowiednie instytucje. Zycze odwagi. 40 Odpowiedź przez Norina 2012-10-14 20:36:22 Norina Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-13 Posty: 138 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaA nie mogłabys wyjechac do większego miasta? tzn nie od razu moze, ale zorientować się tam w pracy, popisac, czasem ludzie potrzebuja do pracy do dzieci z zamieszkaniem, moze dałoby radę zaczac od czegoś jaką masz sytuację i moze pokój znalazłby się dla Ciebie i pomoc społeczna i alimenty dla dzieci? to są tez jakies pieniądze,ja bym wynajęła nawet pokój za 400 zł ze studentami, alimenty plus zasiłek na pewno by Ci na początek coś dały, idź rozdawać ulotki, sprzataj, idź na zmywak na naprawdę na dwa , trzy miesiące nie mogłabys przenieść się do rodziców?Kurcze trudna sytuacja, może porozmawiaj z kims z pomocy społeczej, zadzwoń do domu samotnej matki-zapytaj, moze tam Ci pomogą, porozmawiaj z kciuki za Ciebie, jak jestes nieszczęśliwa z mężem to próbuj odejsc i nie patrz za twardo iść do przodu 41 Odpowiedź przez _kropka_ 2012-10-15 18:51:32 _kropka_ Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-04 Posty: 7 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Aktualnie szukam pracy mimo że pracuje chce zmienić. Przepraszam, nie chce Ci wytykać błędów absolutnie ale może i troche CV w ciągu 5 LAT to jest nic!!W ciągu dwóch tygodni wysłałam już ok 80. Też nie mam prawie żadnego doświadczenia ale mimo to zapraszają na rozmowy, padły już dwie propozycje tylko za dość głodowe stawki. Ale jeśli naprawde zależy Ci na znalezieniu to z własnego doświadczenia podpowiem - poświęć godzine dziennie i uprzyj sie że np musisz dziennie wysłać min 3 życiorysy. Coś sie w końcu ruszy Pozdrawiam 42 Odpowiedź przez monikan 2012-11-06 10:59:27 Ostatnio edytowany przez monikan (2012-11-06 14:10:11) monikan Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-06 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężażal mi was,ja mam podobne ufam już mężowi pod żadnym względem,kompletnie sie nie rozumiemy jakby różnorodność charakterów,do tego dołącza sie moja teściowa,zakłamana jak mąż zawsze chroniła swojego syna,nie zrobiła nic aby nam jakoś pomóc,chciałaby żebyśmy się rozeszli,to okropne szukałam pomocy wszędzie żeby ratować związek,ale mąż powtarza że to ja jestem chora,być moze ale to jego załuga nigdy nie mogłam liczyć na niego,były ważniejsze sprawy,mam dosyć szukania go,dzwonienia czy ma zamiar wrócić do domu,udawadniania ze znów mnie oklamał,wyzwisk,nic nie możnabyło powiedzieć na wszystko reagował złością i agresją,zawsze świadkami awantór były nasze mam do kąd pujść,nie pracuję bo zajmujęsie dziećmi,nie znalazłam opiekunki do dzieci,nie mam nic nawet prawa jazdy,zawsze jestem zdana tylko na siebie,rzadko,bardzo rzadko mogłam liczyć na męża,mówi że nie chce ze mną już być ale też nie potrafi odejsć,cociażma gdzie isć,głupio się tłumaczy że dzieci go trzymają,ale przecież one teraz najbardziej cierpią,nie wyobrażam sobie życia z nim,pozdrowienia. 43 Odpowiedź przez ponizana 2012-11-16 10:46:12 ponizana Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-16 Posty: 4 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaMogłabym ci pomóc. Jestem w podobnej sytuacji - ale aby zacząć od nowa potrzebuję kogoś do pomocy. Najchętniej kogoś, kto jest w podobnej sytuacji )) Odezwij się jak najszybciej... Mam propozycję. 44 Odpowiedź przez dor57 2012-11-17 17:13:45 dor57 Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-11-27 Posty: 1,718 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Dziewczyny......można sobie dać radę tylko trzeba : po pierwsze CHCIEĆ....a po drugie : UWIERZYĆ w siebie....Ja nie pracowałam prawie wcale i przez 25 lat wychowywałam dzieci i prowadziłam dom...jednak postanowiłam odejść....mimo mojego wieku i i braku "przepracowanych lat" znalazłam pracę i rozpoczęłam walkę.....jest trudno,ale nie jest ważne nikt nie może nas pozbawiać "własnego ja".......Moją walkę o siebie opisałam w wielu postach,które jeżeli chcecie możecie poczytać.......:):):) Nig­dy nie za­pomi­naj naj­piękniej­szych dni twe­go życia! Wra­caj do nich, ilek­roć w twoim życiu wszys­tko zaczy­na się walić. 45 Odpowiedź przez Artemida 2012-11-17 18:33:12 Artemida Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-28 Posty: 1,433 Wiek: 48 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyno, bardzo Ci współczuję. Też miałam dwoje maleńkich dzieci, męża, który zarabiał grosze. Był nieco milszy, ale tylko nieco. Znalazłam pracę z ogłoszenia, bez żadnych znajomości. Wtedy bezrobocie w województwie było ogromne, w miasteczku przekraczało 30% (padły 2 zakłady, w których pracowało łącznie osób... Na mieszkańców).Jeśli Twoja sytuacja wciąż jest jaka była...1. Nie patrz jakie jest bezrobocie. Potrzebujesz tylko jednego miejsca pracy. Proponuję, żebyś zaczęła pracować na czarno. Pisanie podań, pism itp. Skoro macie komputer, może dasz radę wydrukować trochę ulotek. 2. Gotujesz, pewnie to umiesz. Nie ma chętnych, którzy by opłacili obiady domowe? To legalne, nawet nie trzeba zakładać firmy. 3. Myśl, co jest ludziom potrzebne. Rozglądaj się. Wiem, że trudno to zrobić, gdy ma się huk roboty w domu. Czy próbowałaś coś przeorganizować? Ja np. od lat nie prasuję (kiedyś to lubiłam, naprawdę, ale po latach prasowania pieluszek tetrowych jakoś mi przeszło) - noszę swetry, bluzki z żorżety, dżinsy, spandeks, używam bielizny pościelowej z kory itd. Gotowanie też można usprawnić. Do sprzątania trzeba włączać dzieci. Zorganizować się. To trudne, ale nie niemożliwe. "Egoizm nie polega na tym, że się żyje jak chce, lecz na żądaniu od innych, by żyli tak, jak my chcemy" - Oscar Wilde "Wszystko jest trudne, nim stanie się proste" - Margaret Fuller 46 Odpowiedź przez MariannaM 2013-01-01 23:00:38 MariannaM Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-26 Posty: 209 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża W twojej sytuacji musisz sie bardzo dobrze przygotować do rozwodu. Zacznij juz teraz i sukcesywnie dąż do zbierania dowodów na to, że mąż cię źle traktuje. - Zapisuj sobie wszelkie wydarzenia, które mogą ci pomóc, kiedy i co do ciebie powiedział (wyzwiska, upokorzenia)- Zbieraj dowody na to, że to ty jesteś głównym opiekunem dzieci, rób notatnki ile czasu dziennie zajmje ci oopieka nad dziećmi a ile jemu- zapisuj ile czasu spędza przed komputerem- jeśli masz jeszcze jakies podejrzenia, że może cię zdradzać spróbuj znaleść na to dowody- zapisz sie na terapię małżenską i zaproponuj mu udział w niej (jest na pewnow twoim mieście jakis ośrodek interwencji kryzysowej lub cos podobnego, gdzie mozesz skorzystac z takiej pomocy bezpłatnie). Jeśli maż odmówi, to będziesz miałą na to papier, że nie chciał pracować nad waszym związkiem- postaraj sie dorobic gdzies na boku i zainwestuj w dyktafon cyfrowy, którym bedziesz mogła nagrac gdy na ciebie krzyczy, wyzywa cie bądż poniża- możesz spróbować znaleść grupe wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie- przemoc nie musi byc fizyczna. To, co on robi jest przemocą psychiczną. Maz sprawia, że czujesz sie zerem, wyśmiewa cie że nie bedziesz się czuła lojalna robiąc wiele rzeczy za jego plecami, ale skoro on już teraz zapowiedział, że nie odda ci dzieci, to licz się z tym, że stoczysz o nie walkę. Prawdopodonie nie przegrasz jej, ale lepiej dmuchać na zimne. - zorientuj sie w mopsie czy przysługuje wam jakis zasiłek, dodatek mieszkaniowy, cokolwiek by poprawic twoją syt. materialną- zacznij pisac teksty do katalogów (pozycjonowanie stron)znajdziesz takie zlecenia na stronie jest to dosyć żmudne zajęcie , ale lepsze niż nic...- dowiedz sie w urzędzie pracy, czy nie ma żadnych dotacji unijnych na otwarcie własnej firmy. Tak czy inaczej własna działalność gosp. to nie jest koszt tysiaca zł, na początku masz amłę składki ZUS, wiec jesli np znajdziesz prace w któej jest wymagane założenie takiej działalności, może sie to opłacać 47 Odpowiedź przez andzia221518 2013-08-07 00:19:08 andzia221518 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-08-06 Posty: 6 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaMOJE DROGIE!CZYTAM WASZE POSTY I TAK SIĘ ZASTANAWIAM ILE JA PODOBNYCH ROZTEREK MIAŁAM ILE RAZY SIĘ ZASTANAWIAŁAM NAD ROZWODEM.................WYSZŁAM ZA MĄŻ WCZEŚNIE MIAŁAM 20 LAT BYŁAM MŁODA I ZAKOCHANA PO USZY A DO TEGO W CIĄŻY I MIAŁO BYĆ TAK PIĘKNIE, ALE NIESTETY NIE BYŁO. JA URODZIŁAM DZIECKO I WTEDY MIESZKAŁAM U MOICH TEŚCIÓW A WIADOMO JAK TO JEST A TO ŹLE POSPRZĄTAŁAŚ A TO NIE DOBRY OBIAD ITD. DO TEGO MÓJ TEŚĆ CZĘSTO PRZYCHODZIŁ PIJANY I BYŁY STRASZNE AWANTURY. GDY SIĘ SKARŻYŁAM MĘŻOWI ON TEGO NIE ROZUMIAŁ ŻE JA BYŁAM INACZEJ WYCHOWANA W SPOKOJNYM DOMU , ZRESZTĄ JEGO TEŻ WCALE NIE BYŁO WOLAŁ KOLEGÓW I PRACĘ I CORAZ CZĘŚCIEJ WRACAŁ PIJANY A JA WSZYSTKO TRZYMAŁAM W TAJEMNICY ABY NIKT SIĘ NIE DOWIEDZIAŁ ABY MOI RODZICE NIE WIEDZIELI I TAK ŻYŁAM SAMOTNA I ZASTRASZONA TO BYŁ PSYCHICZNY KOSZMAR. Z CZASEM GDY MOJE DZIECKO ROSŁO ZROZUMIAŁAM ŻE JA TAK DŁUŻEJ NIE WYTRZYMAM I TAK UCIEKAŁAM DO RODZICÓW NA GŁOWĘ A U NICH JUŻ MIESZKAŁ BRAT Z RODZINĄ , ALE UDAWAŁAM ŻE JEST DOBRZE ŻE NIE MA AWANTUR MÓJ MĄŻ CZĘSTO PRZYJEŻDŻAŁ NOCOWAŁ ODDAWAŁ PENSJE NIBY IDEALNIE ALE NIESTETY ZNĘCANIE PSYCHICZNE NADAL TRWAŁO POTEM MÓJ TEŚĆ ZACHOROWAŁ NA RAKA I PO PÓŁ ROKU ZMARŁ A W TYM CZASIE MÓJ MIŁY ZREZYGNOWAŁ Z PRACY ŻEBY SIĘ NIM OPIEKOWAĆ ZOSTALIŚMY BEZ ŚRODKÓW DO ŻYCIA A JA WŁAŚNIE URODZIŁAM DRUGIE DZIECKO . JEGO W OGÓLE NIE OBCHODZIŁO CZY DZIECI MAJĄ CO ZJEŚĆ CZY MAJĄ PIELUCHY. WTEDY WŁAŚNIE PO RAZ PIERWSZY POSZŁAM DO OPIEKI SPOŁECZNEJ PO POMOC TO NIE JEST TAKIE STRASZNE POMOGĄ DOSTAWAŁAM CO MIESIĄC JAKIEŚ PIENIĄDZE NA DZIECI JEDNORAZOWE WIĘKSZE KWOTY TEŻ SIĘ POWINNYŚCIE KORZYSTAĆ Z TAKIEJ POMOCY MOŻE TO NIE DUŻO ALE ZAWSZE . WIELE RAZY SŁYSZAŁAM OD MĘŻA ŻE JESTEM JEGO UTRZYMANKĄ CHOĆ TAK NAPRAWDĘ TAK NIE BYŁ MIELIŚMY ZIEMIĘ I TRUSKAWKI W KTÓRYCH DOSŁOWNE WSZYSTKO SAMA ROBIŁAM, ŁĄCZNIE Z PRACAMI TRAKTOROWYMI ,ALE DLA NIEGO TO NIC .WTEDY ZROZUMIAŁAM ŻE TAK DALEJ BYĆ NIE MOŻE ŻE MUSZĘ COŚ ZROBIĆ I ZROBIŁAM POŻYCZAŁAM OD KOGO SIĘ DA PIENIĄDZE OTWORZYŁAM ZAKŁAD FRYZJERSKI BO TAKI MIAŁAM ZAWÓD STRASZNIE SIĘ BAŁAM JAK TO BĘDZIE CZY DAM RADĘ . PRACOWAŁAM Z DZIEĆMI MAŁA WTEDY MIAŁA 9 MIESIĘCY JAK OTWORZYŁAM DZIAŁALNOŚĆ I WIECIE CO BAWILI MI JĄ KLIENCI JA STRZYGŁAM A ONA SIĘ BAWIŁA OBOK . MÓJ MĄŻ OCZYWIŚCIE SIĘ ZE MNIE NABIJAŁ UWAŻAŁ ŻE I TAK NIE DAM RADY ŻE SIĘ OŚMIESZAM "WIELKA PANI FRYZJERKA" CO NIC NIE ZARABIA ,ALE JA ZARABIAŁAM I SYSTEMATYCZNIE SPŁACAŁAM DŁUGI A ON SIĘ LENIŁ ŻADNA PRACA MU NIE ODPOWIADAŁA .W KOŃCU ZATRUDNIŁ SIĘ U MOJEJ KLIENTKI BO JĄ POPROSIŁAM I TAK PRACUJE DO DZIŚ,ALE TERAZ TO JA PRZEJĘŁAM RZĄDY TO JA JESTEM GÓRĄ SPŁACIŁAM DŁUGI UTRZYMUJE NASZ DOM I WIECIE CO ON ZDAŁ SOBIE Z TEGO SPRAWĘ ŻE TAK NAPRAWDĘ TO NIE JEST MI POTRZEBNY TERAZ SIEDZI POTULNY JAK BARANEK BO TO JA GO OD SIEBIE UZALEŻNIŁAM I TAK WYGRAŁAM SWOJE DROGIE ZAWSZE JEST JAKIEŚ WYJŚCIE LEPSZE LUB GORSZĘ ,JAK JE ZNAJDZIECIE TO MUSICIE TEŻ ZNALEŹĆ SIŁĘ ABY O NIE ZAWALCZYĆ I NIE DAĆ SIĘ ZŁAMAĆ FAUSTYNKO POMYŚL CO MOŻESZ ROBIĆ I SZUKAJ PRACY ALBO RYZYKUJ NA WŁASNY INTERES ,A DOM DZIECI TEŻ TO SIĘ DA POUKŁADAĆ NIE MUSISZ MIEĆ WSZYSTKIEGO ZROBIONEGO NA TIP TOP, JA TEŻ ZAJMUJE SIĘ DOMEM SAMA I MOIMI DZIEĆMI BO MÓJ MĄŻ WYJEŻDŻA W KILKUTYGODNIOWE TRASY ZA GRANICĘ I DAJĘ RADĘ TROCHĘ WIARY W SIEBIE . I KONIECZNIE ZAŁATW SOBIE ZASIŁEK W GMINIE NA DZIECI TO SĄ GROSZE ALE ZAWSZE ŻYCZĘ POWODZENIA W UKŁADANIU ŻYCIA JA MAM STAŻ JUŻ 10 LAT I JEST CORAZ LEPIEJ ALE JA SIĘ NIE DAŁAM ZŁAMAĆ, I TY TEŻ NIE DAJ WALCZ O SIEBIE . 48 Odpowiedź przez Janusz68 2013-11-28 06:27:23 Janusz68 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-28 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Echhhh kobietki kochane....Nie każdy facet jest taki jakim go widzicie, a jeśli już... to macie w tym Boże nie uogólniam, bo wielu facetów, może nawet większość to zwykłe dupki....Życie jednak tylko jedno jest - popełniamy błędy, gubimy ślad .... za mało czasu by stać w miejscu lub oglądać się coś najcenniejszego - SIEBIE i wasze najukochańsze dzieci... Możecie nawet góry przenosić, tylko .... wciąż tak trudno uwierzyć, prawda...? 49 Odpowiedź przez bubble13 2013-11-28 10:26:22 bubble13 Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-11-10 Posty: 446 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Janusz68 napisał/a:Echhhh kobietki kochane....Nie każdy facet jest taki jakim go widzicie, a jeśli już... to macie w tym Boże nie uogólniam, bo wielu facetów, może nawet większość to zwykłe dupki....Życie jednak tylko jedno jest - popełniamy błędy, gubimy ślad .... za mało czasu by stać w miejscu lub oglądać się coś najcenniejszego - SIEBIE i wasze najukochańsze dzieci... Możecie nawet góry przenosić, tylko .... wciąż tak trudno uwierzyć, prawda...?Prawda, z natury jesteśmy silne, ale jak odchodzi od nas osoba, z która wydawałoby się można konie kraść, ktoś najbliższy z kim byłyśmy przez kilka, kilkanaście lat, świat nagle z kolorowego, zamienia się w szary. Czujemy bezsilność, bezradność...ale do czasu...taka mam nadzieję... "Szczęście jest jak motyl. Ścigaj je, a umknie ci. Usiądź spokojnie, a spłynie na twoje życiu nie ma takiej chwili, abyśmy nie mieli wszystkiego, co potrzebne, aby czuć się szczęśliwymi. Pomyśl o tym przez minutę [...]. Jeśli jesteś nieszczęśliwy, to dlatego, że cały czas myślisz raczej o tym, czego nie masz, zamiast koncentrować się na tym, co masz w danej chwili" 50 Odpowiedź przez Kareena 2013-11-28 11:46:14 Kareena Przyjaciółka Forum Nieaktywny Zawód: redaktor Zarejestrowany: 2013-11-12 Posty: 523 Wiek: 29 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża Faustyna, czy twoje dziecko ma wystawioną diagnozę na papierze? Jeśli nie ma postaraj się o nią - są ośrodki terapeutyczne dla dzieci czy też poradnie psychologiczne, na bezpłatne wizyty czasem trzeba czekać wiele miesięcy, ale warto. Mając taki papier możesz:- ubiegać się o terapię dla dziecka, dofinansowanie na pokrycie kosztów od MOPS-u, fundacji (np. Fundacja Polsat). W przypadku zespołu Aspergera wczesne podjęcie terapii jest bardzo ważne, bez niej dziecko będzie miało ogromne problemy z funkcjonowaniem w społeczeństwie- mając to zaświadczenie możesz wystąpić o separację lub rozwód i do Urzędu Miasta o przydzielenie mieszkania z zasobów miejskich. Moja koleżanka właśnie takie otrzymała, co prawda ma znacznie trudniejszą sytuację, bo dwie córki z autyzmem, ale u nas w Gliwicach z mieszkaniami z miasta jest ogromny problem, a w wyjątkowej sytuacji to mieszkanie się tak jak piszą wyżej, przygotowuj się do ewentualnego rozwodu, ale dołóż też starań o diagnozę i terapię dla dziecka. "Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat oraz ludzka głupota, choć nie jestem pewien co do tej pierwszej".Albert Einstein 51 Odpowiedź przez magdasu 2014-03-03 05:55:07 magdasu Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-03 Posty: 1 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od mężaFaustynka odezwij sie co u Ciebie? Jak sie Ci sie wszystko uklada? czy nadal potrzebujesz pomocy? bardzo chcialabym od Ciebie uslyszec, rowniez pomoge $ jesli sytuacja bedzie tego potrzebowala. Mam dla Ciebie plan B. 52 Odpowiedź przez nokiaaa 2014-03-03 08:51:59 nokiaaa Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-02-02 Posty: 1,945 Odp: Tkwię w złym małzeństwie, ale nie mam możliwości, żeby odejść od męża witam ciekawe czy faustynie sie ja myslalam, ze mam kiepsko... 'Netkobiety są kompasem w moim życiu'"mam czas dla każdego absurdu" Gość. Opublikowano 24 Marca 2017. Mój związek trwa 4 lata. Kochamy się. Ale on jest alkoholikiem. Przez pierwszy rok bagatelizowalam to, wmawialam sobie ze to normalne,że on po prostu ma inny styl spędzania czasu. Później zaczęłam walczyć. Było raz lepiej, raz gorzej. Miał dni " abstynencji ".
Contents Jak zabrać dziecko od byłej żony?Zabierz dziecko do ojca od matkiJak zabrać dziecko od matki do ojca bez zgodyJak legalnie odebrać dziecko byłej żonie?Jak pozwać (odebrać) dziecko od żony podczas rozwoduJak pozbawić matkę praw rodzicielskich na rzecz ojca? Jeżeli rodzice sami nie mogli dojść do porozumienia, kwestię dalszego miejsca zamieszkania nieletnich rozstrzyga sąd. Pomimo tego, że zgodnie z normami Kodeksu Rodzinnego Ukrainy małżonkowie mają takie same prawa i obowiązki jak rodzice, dzieci po rozwodzie znacznie częściej pozostają z matką. Aby sąd mógł wydać orzeczenie na korzyść ojca, musi on udowodnić, że jest w stanie zapewnić dziecku godziwe warunki do rozwoju i satysfakcjonującego życia. Można decydować, z którym z rodziców dziecko będzie mieszkać zarówno w trakcie rozwiązania małżeństwa, jak i po jego zakończeniu. W obu przypadkach sąd będzie działał w interesie małoletniego, rozpatrzy wszystkie dowody przedłożone przez rodziców, a także włączy w rozprawę organy opiekuńczo-opiekuńcze, nauczyciela, psychologa itp. Również przydatne informacje na stronie „Rozwód online” rodzinnego prawnika Aleksieja Nikołajewicza Skriabina mogą być dla Ciebie: jak szybko odejść, rozwód i dzieci, dokumenty rozwodowe z dziećmi, jak dzieci są dzielone podczas rozwodu?, podział majątku w rozwodzie z dziećmi, podział mieszkania podczas rozwodu z dzieckiem, komunikacja z dzieckiem po rozwodzie, ograniczenie komunikacji między ojcem a dzieckiem, żona zabrania widzenia dziecka – co robić? Zabierz dziecko do ojca od matki Pomimo tego, że zasada Deklaracji Praw Dziecka mówi, że małoletni nie powinien być rozwiedziony z matką, sąd uznaje, że dziecko powinno być wychowywane przez ojca, który jest w stanie zapewnić mu jak najlepsze warunki. życie i rozwój. Dlatego też, jeżeli była żona nie jest w stanie działać w interesie dziecka tak skutecznie jak ojciec, wówczas sąd może uznać potrzebę zamieszkania dziecka z ojcem. Okoliczności te dają ojcu realną szansę na zabranie dziecka na wychowanie. Spór dotyczący miejsca zamieszkania małoletnich dzieci rozstrzyga sąd miejsca zamieszkania małoletniego dziecka lub pozwanego. Główne punkty, na które sąd zwróci uwagę przy podejmowaniu decyzji: wiek małoletniego (noworodki nie są oddzielane od matki, ponieważ są fizycznie uzależnione od jej obecności); stopień przywiązania dziecka do matki i ojca, a także do innych krewnych; sytuacja finansowa rodziców; warunki bytowe i bytowe rodziców (są one sprawdzane przez władze opiekuńcze i opiekuńcze przed posiedzeniem głównym, następnie sędzia otrzymuje wniosek); moralne cechy matki i ojca. Pomimo tego, że na rozstrzygnięcie sądu ma wpływ sytuacja materialna i poziom dochodów byłych małżonków, okoliczność ta nie jest kluczowa. Czasami bogaty ojciec nie ma możliwości poświęcenia dziecku wystarczającej ilości czasu. Dlatego głównym powodem decyzji na korzyść ojca jest niewywiązywanie się matki dziecka z obowiązków rodzicielskich. Jeśli mężczyzna może udowodnić, że była żona nadużywa praw macierzyńskich, nie działa w interesie dziecka, zachowuje się niemoralnie, jest uzależniona od narkotyków lub alkoholu, ojciec może oczekiwać, że będzie w stanie przyjąć dziecko pod opiekę. Ponadto sąd ma obowiązek wziąć pod uwagę opinię osoby małoletniej, która ukończyła 10 lat. Jak zabrać dziecko od matki do ojca bez zgody Aby legalnie odebrać dziecko byłej żonie, ojciec musi udać się do sądu i sporządzić pozew. Musi wskazywać: wymóg ustalenia miejsca zamieszkania małoletniego z ojcem; argumenty, na których opiera się ojciec, dowód twojej pozycji. W zależności od tego, na czym opiera się roszczenie byłego męża, do roszczenia można dołączyć dodatkowe dokumenty. Jeśli ojciec polega na własnej zdolności do wychowania dziecka, może przedstawić: zestawienia dochodów; cechy charakterystyczne z miejsca pracy i miejsca zamieszkania; wniosek dotyczący warunków mieszkaniowych; zeznania świadków świadczące o tym, że ojciec bierze czynny udział w życiu dzieci oraz angażuje się w ich wychowanie i rozwój; Informacje o wybitnych osiągnięciach społecznych ojca (dobroczynność itp.). Jeżeli wymagania opierają się na niewypełnianiu przez byłą żonę obowiązków macierzyńskich, argumentami dla sądu mogą być: zaświadczenia lekarskie wskazujące na szkodliwe uzależnienie byłej żony lub jej przewlekłe choroby (alkoholizm, narkomania); cechy charakterystyczne z miejsca zamieszkania i miejsca pracy, świadczące o skłonności matki do zachowań aspołecznych (jeśli pije, jest nieadekwatna, agresywna itp.) informacje o niewypełnianiu przez byłą żonę obowiązków rodzicielskich (np. jeśli nie mieszka z dzieckiem, nie uczestniczy w swoim życiu, straciła dziecko itp.). Przed spotkaniem zostaną zaangażowani specjaliści: psycholodzy i pracownicy socjalni. To oni na rozprawach głównych mogą prowadzić z dzieckiem rozmowę i poznać jego stan emocjonalny oraz stopień zaangażowania wobec każdego z rodziców. Jednak podczas rozmowy z dzieckiem mogą również wykluczyć w jego opinii wpływ byłych małżonków. Jak legalnie odebrać dziecko byłej żonie? Zgodnie z Kodeksem Cywilnym Ukrainy miejscem zamieszkania małoletniego jest miejsce zamieszkania jego rodziców lub przedstawicieli prawnych. Dlatego ojciec ma prawo żądać, aby po rozwiązaniu małżeństwa zamieszkało z nim wspólne dziecko. W przypadku procesu rozstrzygnięcie jest podejmowane na podstawie wszystkich przedstawionych argumentów i dowodów. Po ustaniu więzów małżeńskich rodzic ma prawo widzieć dzieci lub zabrać je do domu, uczestniczyć w ich życiu oraz otrzymywać wszelkie informacje o stanie zdrowia, rozwoju, wykształceniu. Jeżeli jednak matka dziecka po rozwodzie nie dba o swoje wychowanie, zaniedbuje swoje obowiązki lub przeszkadza w spotkaniach z ojcem, może on wystąpić do sądu z wnioskiem o zmianę orzeczenia o miejscu zamieszkania dziecka. dziecko. Inicjatywa byłego męża musi być poparta dowodami z dokumentów. Sąd zwróci uwagę na zachowanie małżonków, rozważy możliwości prowadzenia edukacji przez obie strony. Aby legalnie odebrać dziecko swojej byłej żonie, ojciec musi przygotować argumenty, które wykażą sądy, to on jest w stanie zapewnić dzieciom jak najbardziej komfortowe warunki do życia, wychowania i nauki. Jak pozwać (odebrać) dziecko od żony podczas rozwodu Można zdecydować, z kim dziecko pozostanie w czasie rozwiązania małżeństwa. W tym celu małżonkowie muszą wystąpić do sądu rejonowego i złożyć wniosek o rozwód i ustalenie miejsca zamieszkania dzieci. Niezależnie od tego, kto zainicjował rozwiązanie stosunków rodzinnych, obie strony mogą twierdzić, że mieszkają razem ze wspólnym dzieckiem. W takim przypadku na zebrania główne zostanie powołana komisja w celu zbadania warunków życia i życia obojga rodziców, które będą prowadzone przez pracowników organów opiekuńczo-opiekuńczych. Protokół oględzin zostanie przedstawiony na rozprawie sądowej. Po zbadaniu lokalu psycholodzy i pracownicy socjalni prowadzą rozmowę z samym dzieckiem. Zazwyczaj nieletni poniżej dziesiątego roku życia nie są wzywani na zebranie, aby nie uszkodzić psychiki dziecka. Jeżeli dziecko ma już 10 lat, może zostać wysłuchane w sądzie. W takim przypadku opinia małoletniego może stać się czynnikiem decydującym o orzeczeniu sądu. Aby pozwać (odebrać) dziecko żonie podczas rozwodu, ojciec musi udowodnić, że jest w stanie zapewnić mu warunki do życia i rozwoju. Warunki mieszkaniowe, więź uczuciowa z ojcem, charakter moralny ojca, które mogą przyczynić się do wydania przez sąd orzeczenia o zamieszkiwaniu z nim małoletniego. Jak pozbawić matkę praw rodzicielskich na rzecz ojca? Czasami nie tylko wspólne pożycie, ale także komunikacja dzieci z byłą żoną może zaszkodzić nieletnim. W takim przypadku istnieje możliwość ograniczenia praw rodzicielskich lub ich całkowitego pozbawienia. Podstawami do wygaśnięcia praw rodzicielskich mogą być: zaniedbanie przez matkę jej obowiązków wychowawczych, pielęgnacyjnych i rozwojowych; pozostawienie dziecka w placówkach socjalnych lub medycznych (szpital położniczy, szpital, przedszkole) agresja wobec dziecka; obecność złych nawyków i niemoralnego stylu życia (udowodniono, że alkohol, hazard, narkomania). popełnianie przestępstw lub wykroczeń administracyjnych przez matkę. Pierwszym środkiem w praktyce sądowej jest zwykle ograniczenie praw rodzicielskich matki. Jeżeli w ciągu sześciu miesięcy była żona nie zmieni swojego zachowania, sąd może orzec o całkowitym pozbawieniu jej praw rodzicielskich. Powództwo o wygaśnięcie praw rodzicielskich wnosi się do sądu. Po przyjęciu wniosku urzędnicy ds. opieki i kurateli odwiedzą oboje rodziców, aby potwierdzić lub odrzucić argumenty przedstawione przez męża. Ponadto powód musi przedstawić maksymalną ilość dowodów zaniedbania praw macierzyńskich. Mogą służyć jako charakterystyka, zeznania świadków, zaświadczenia i fotografie. Sąd weźmie również pod uwagę próby naprawy sytuacji przez ojca: nawiązując kontakt między matką a dzieckiem, podjęto działania mające na celu leczenie byłej żony. W przypadku, gdy wszystkie środki zostały podjęte, ale przebywanie z byłą żoną i komunikowanie się z nią może nadal zaszkodzić dziecku, sąd podejmie decyzję o pozbawieniu jej praw rodzicielskich. Pozbawienie praw rodzicielskich jest procesem najbardziej złożonym w prawie rodzinnym, ponieważ ustawodawca dąży przede wszystkim do zachowania pełnej rodziny dziecka, w celu zapewnienia pełnoprawnego wychowania i rozwoju. Jeśli jednak nie da się rozwiązać tej sytuacji w inny sposób, zalecamy skontaktowanie się z naszym prawnikiem rodzinnym, dzięki doświadczeniu i autorytecie, nawet online, pomoże zebrać niezbędne dowody i sporządzić pozew. Google harmonogram spotkań ojca z dzieckiem czy ojciec może zabrać dziecko matce? Kiedy dziecko zostaje z ojcem po rozwodzie? ojciec nie oddaje dziecka matce uprowadzenie dziecka przez jednego z rodziców ograniczenie komunikacji między ojcem a dzieckiem udział ojca w wychowaniu dziecka w orzecznictwie” YANDEX w jakich okolicznościach ojciec może odebrać dziecko matce? czy ojciec może zabrać dziecko samotnej matce? czy ojciec może zabrać dziecko bez zgody matki? jak odebrać dziecko matce, jeśli nie zostało to zaplanowane czy ojciec może zabrać dziecko matce? w takim przypadku może zabrać dziecko matce jakie dokumenty są potrzebne, aby odebrać dziecko od mamy advego Częstotliwość liczby słów,% ojciec 23 kort 21 1,69 niemowlęta 20 1,61 około 15 1,20 noclegi 15 1,20 Dziecko 13 1,04 jeśli 13 1,04 lub 11 0,88 odebrać 10 0,80 decyzja 10 0,80 rodzicielska 9 0,72 żona 8 0,64 Żony 8 0,64 8 maja 0,64 do 8 0,64 rodzice 7 0,56 dzieci 7 0,56 matek 7 0,56 puszka 7 0,56 drobne 7 0,56 prawo 7 0,56 prawo 7 0,56 po 7 0,56 warunki 7 0,56 sprawdzone przez Valery’ego w dniu r. sprawdzone przez Victorię Khalimon
Posty: 266. RE: Chce odejsc od meza boje sie o dziecko co zrobic. O porwanie na pewno jej nie posądzi. Policja bodajże też nic nie zdziała musialaby mieć nakaz z sądu o odebranie dziecka. Moim zdaniem powinna zabrać dziecko i wyjechać jednocześnie złożyć pozew o rozwód, alimenty i ustalenie pobytu dziecka z matką. LillAnn1 25 października 2012, 22:03 Już od na prawdę wieeelu miesiecy zastanawiam się,czy odejść od niego...I nie chodzi tu o to,że raz zachował się jak świnia i mam na niego focha...Jak świnia zachowuje się każdego dnia i niejednokrotnie mogliście to sobie poczytać w moim pamietniku..A odkąd urodził nam się synek,jest jeszcze gorzej...Przestał kompletnie się starać,kompletnie mnie zauważać,mówić cokolwiek co jest przychylne czy miłe..Jak się go pytam czy smakuje ci obiad,to tylko burknie,ze tak...sam w życiu nie powie...ale nie daj B. niech no mi obiad nie wyjdzie(co się zdarza rzadko bo ponoć świetnie gotuję),to da mi to bardzo dobitnie i boleśnie odczuć...nie pocieszy,ze następnym razem mi się uda,tylko podniesionym głosem oznajmia-nie będę tego jadł!!! A jak zachoruję to jest dopiero dramat...jakiś czas temu tak mnie coś ścieło...wymiotowałam,wszystko mnie bolało,gorączka wysoka,dreszcze,zawroty głowy....ledwo mogłam usiasć,przewracałam się wstając,byłam słaba i sama nie wiedziałam co mi było mowy abym zajęła się małym,byłam nieobecna co usłyszałam?"Kurwa to co ja ci poradzę?Nie wezmę wolnego bo rozworzę ludzi".Obdzwonił swoją mamę,szefową(bardzo dobrze żyjemy z nią).Kuzynkę i sama nie wiem kogo jeszcze aby tylko ktoś mnie zabrał do lekarza...On przecież nie mógł wziąć wolnego bo by tam umarli bez niego...wystarczyłoby tylko aby rano ludzi porozwoził do pracy,a po 17 ich porozwoził do domu...to jakieś 30-40 minut max,jakoś bym się małym zajęła przez tak krótki czas...W końcu i jego brat i kuzynka pomogli mi się dowlec do lekarza a jego mam zajęła sie w tym czasie naszym dzieckiem....Chwała mu za to,że mama się zlitowałą bo on sam przecież był niezastąpiony w pracy...ciekawe co by zrobili gdyby jemu samemu coś się stało i nie mógł by ich nawet rozwieść...bidulki:/O urlopie nie ma mowy bo to taki przykładny pracownik jest i woli wziąć za urlop pieniądze,niż spędzić z nami choćby jeden dzień...Każdy nasz dzień wygląda tak samo...Ja z dzieckiem w domu,każdego dnia muszę pozamiatać podłogi bo w tych naszych 40 metrach kwadratowych to się tak cholernie szybko syfi,ze to bania mała...wszystko na kupie to nie dziwne...Każdego dnia muszę myć naczynia,zrobić obiad iść z małym na dwór...a jak czegoś nie zrobię bo nie miałam na to czasu/siły/ochoty,to usłyszę,ze jestem brudasem i że jeszcze tylko tu brakuje nasrać na środku...no taki pedancik mi się trafił do cholery..Hrabia po pracy to jak każdy facet przecież ogrooooomnie zmęczony i zasługuje na:postawiony obiadek pod nos z moim uśmiechem na ustach bo przecież to dla mnie nagroda...czy smakuje to nie usłyszysz ewentualnie,że nie dobre to usłyszysz dobitnie...Potem sobie siada na laptopa i po internecie buszuje...Allegro,Odkrywca,WP,Onet i wszystkie inne bzdety...Słowem sie nie mogę odezwać bo usłyszę,że mu się należy bo chce sobie odpocząć bo się najebałem w pracy....Z dzieckiem się nie pobawi bo zmęczony.....do mnie sie nie przytuli bo zmęczony a jak go poproszę czy się już wkurzę i powiem,że może by zauważył,ze też tu jestem czy mnie przytulił to jeszcze usłyszę "o huj ci chodzi" albo "znowu się przypierdalasz" -dosłownie,takimi słowami...Jemu się po prostu należy odpoczynek bo on się taaak napracował...Mi należy się tylko milczeć i dawać mu jeść,uprać majtki i skarpetki i przynieść je ze strychu...milczeć bo Hrabia zmęczony...nie pretensjować-bo Hrabia po pracy zmęczony....nie czepiać się go,nie narzekać bo mam jak w masełku..Czego ty chcesz od tego chłopa?-wszyscy mnie pytają...nie pali,nie pije,nie chodzi po knajpach,nie gra w kasynach,każdy grosz do domu przynosi,koło domu wszystko robi,pracowity,dobrze zarabia i na nic mi nie brakuje...No ideał kurwa!!!Tylko ja wymyślam....Ja się czepiam bez powodu,ze przy obcych ludziach na mnie klnie,że mnie wyzywa,że mówi do mnie "rusz pizdę"...Że do swojej byłej żony odzywa się lepiej niż do mnie a przecież tak strasznie mnie kocha-jak twierdzi...To ja się bez powodu czepiam,że jak przyjdzie po pracy to siada przed komputerem lub telewizirem,nie jednokrotnie na przywitanie nie dając nawet marnego buziaka....czepiam się go,ze potem nie przytuli,nie zapyta jak mi minął dzień,nie powie nigdy nuc miłego,nie pochwali nigdy za nic za to wytknie mi błędy do żywego...Ja się czepiam,ze na słowo "Ślub" ciągle słyszę jeszcze nie czas i że on sie tak strasznie zawiódł na swojej byłej zonie,że teraz się boi...Ale my do cholery mieszkamy razem prawie od 4 lat,mamy prawie 2 letnie dziecko...zna mnie dobrze,na tyle dobrze,aby wiedzieć czy ja jestem "tą" czy nie a nie mnie zbywa ciagle....Ja wiem,że jestem źle traktowana,że siedzę tu i gniję na tej zapyziałej wiosce,dostaję już do głowy bo nie umiem tak żyć,ja jestem z miasta,duzego tutaj chodzę w wieśniackich ubraniach,z tłustą głową,nie uczesana i nieumalowana bo po co?dla kogo?Tutaj jeszcze mi doszedł kolejny obowiązek...teraz jak "teściówka" poszła do pracy,to ja musze rozpalać w piecu w kotłowni aby w centralnym było ciepło...muszę wyjąć popiół,potem przynieść z komórki węgla i drzewa na rozpałkę...czuję się jak śmieć bo nie umiem się przestawić na taki tryb życia...pochodzę z miasta,nam grzeja grzejniki....a tutaj muszę sama w kaloszach w jakichś wieśniackich spodniach od dresu bo szkoda upaprać jeansów...Już może nie tyle chodzi o to,ze z miasta przyszłąm na wieś i nikt nie potrafi zrozumieć,ze ja nie umiem się przestawić na te wiejskie życie,ze sie tu duszę bo nie ma gdzie iść nawet na spacer z dzieckiem,ze nie ma tu zoo,kin czy teatrów,galerii handlowych czy czegokolwiek co jest w mieście....ale najbardziej chodzi o to,jak jestem traktowana...Ja się nie daję...serio...jestem zodiakalnym bykiem,nie daję sobie dmuchać w kaszę...ale porywam się z motyką na słońce bo on dobrze wie,że ja nie mam gdzie iść,za co żyć..ze boję się znów zaczynać wszystkiego od nowa...boję się,ze juz mnie nikt nie zechce,ze nie jestem dość łądna i warta czegokolwiek...Nie mam kompletnie wiary w siebie...ciągle czuję,ze nie jestem dla niego ani ładna ani zgrabna...warczę na synka,ciągle krzyczę i już wiem,ze ja mam depresję,chodzę smutna,ciągle płaczę,nie mam na nic ochoty,nic mnie nie cieszy...ten związek mnie dobija,jest toksyczny...ale jestem też od niego uzależniona na wielu płaszczyznach...mam teraz dziecko i sprawa nie jest taka prosta...nikt nie wynajmie mieszkania samotnej matce...będą sie bać,ze nie bedę miała z czego zapłacić....ja sama się o to boję...a ceny wynajmu choćby rudery to jakaś masakra...tu u nas 700-800zł...nie dam rady z dzieckiem za 1500 brutto....i on dobrze o tym wie....nie docenia mnie wcalea wręcz przeciwnie a jak mam o coś pretensje,nie wytrzymuję już,wybucham to tylko słyszę,że nikt mnie na siłę nie trzyma,że droga wolna,że mogę znaleźć sobie kogoś,kto mnie bedzie jak ksieżniczkę traktować...A co ja do cholery nie zasługuję na bycie ksieżniczką?Zasługuję na bycie nikim?Gdyby znalazł się ktoś,kto by mi podał rękę...głównie w sprawie mieszkania jakiegoś taniego to pracę bym sobie znalazła,małego do żłobka oddała...coś bym pokombinowała....ja wiem,ze musze odejść...z drugiej strony czuję zazdrość na myśl,ze mogłaby tutaj mieszkać za jakiś czas inna kobieta,że mógłby się z inną spotykać,ze "to wszystko" już nie byłoby moje..Nadal go kocham i pewnie dlatego nie mam sił aby cokolwiek ze swoim życiem robić...tylko pogłębiam się w moich czarnych demonach i depresji,która rozwija się z prędkościa światła...kiedyś bym wżyciu nie pomyślała,ze coś moze mi sie nie udać,ze nie dam rady,że jestem brzydka czy nie fajna.....teraz przez ten zwiazek czuję,ze nie jestem warta niczego i nic mi się nie należy i nic nie uda....moja samoocena siega powoli dna...i tylko drobne,przyjemne zdarzenia jak podryw na dyskotece przez mężczyznę czy oczko chłopaka w autobusie jakoś mnie jeszcze trzymają przy życiu.... Jenna92 25 października 2012, 22:08 sporo tego do czytania,, ale powiem tak,pomyśl o dziecku. Porozmawiaj z nim. Jak nic nie da - odejdź. Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 25 października 2012, 22:09 Powinnaś na początek mu pokazać, że może Cie stracić, bo pewnie myśli, że już Cie ma i nic nie musi robić. Ja bym się spakowała i wyniosła na kilka dni tak bez słowa. Jak zacznie o Ciebie zabiegać to jest nadzieje, że coś się zmieni, a jak nie to odejść na dobre. Bo takie życie to nie życie ;/ Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 25 października 2012, 22:11 " mężczyźni nie reagują słowa, a na brak kontaktu " porozmawiać sobie może...to ignorant powie, ze znow się przypieprza KtoPytaNieBladzi 25 października 2012, 22:12 ty chcesz jeszcze wziąć z nim ślub ? niezła jesteś ; D ogólnie to sama sobie takiego wybrałaś... spojrzenia obcych facetów trzymają cię przy życiu ? widać od razu jakim typem osoby jesteś "muszę pozmywać naczynia, pozamiatać" - no wielką łaskę robisz, nie pracujesz to się domem zajmij u siebie też sprzątam często, bo w syfie żyć też nie lubię. "muszę napalić w piecu " - nie, nie musisz księżniczko palić w piecu, może ci tyłek marznąć. Może dlatego facet cię tak traktuje jak traktuje. ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna. Edytowany przez KtoPytaNieBladzi 25 października 2012, 22:14 LillAnn1 25 października 2012, 22:14 dokładnie,powie,ze znów sie czepiam...:(Nie mam sił,a przede wszystkim nie mam co zrobić,gdzie iść...Bo to,że muszę coś zrobić to wiem.. LillAnn1 25 października 2012, 22:16 ty chcesz jeszcze wziąć z nim ślub ? niezła jesteś ; D ogólnie to sama sobie takiego wybrałaś... spojrzenia obcych facetów trzymają cię przy życiu ? widać od razu jakim typem osoby jesteś "muszę pozmywać naczynia, pozamiatać" - no wielką łaskę robisz, nie pracujesz to się domem zajmij u siebie też sprzątam często, bo w syfie żyć też nie lubię. "muszę napalić w piecu " - nie, nie musisz księżniczko palić w piecu, może ci tyłek marznąć. Może dlatego facet cię tak traktuje jak traktuje. ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna. nie zrozumiałaś chyba..ja na prawdę mogę to wszystko robić,ale niech ktoś doceni cokolwiek co robię,niech mnie zauważy a nie mija bokiem...niech czasem podziękuje za ten obiad,ja umiem podziękować,ze cos dla mnie zrobi,zachwycać się jak wymieni żarówkę,podziekować,ze tyle dla nas robi...nie dostaję niczego w zamian...kompletnie....zwiazek to symbioza...a co do pieniedzy...ja mam swoje i nikt mnie nie utrzymuje....ale nie na tyle aby uniezależnić sie od niego tak w 100%...Dziękuję,ze wyraziłaś swoje zdanie-masz do niego prawo... Edytowany przez LillAnn1 25 października 2012, 22:22 Dołączył: 2011-09-23 Miasto: Wyspa Nieznana Liczba postów: 4364 25 października 2012, 22:16 rozmowa-psycholog- albo zmiana albo siebie, dla dziecka.....mimo,zę On pracuje nie może Cie tak jaka to miłość w jego gestach i zachowaniu. LillAnn1 25 października 2012, 22:21 Adorinka napisał(a):rozmowa-psycholog- albo zmiana albo siebie, dla dziecka.....mimo,zę On pracuje nie może Cie tak jaka to miłość w jego gestach i o to mi chodzi...tak sie nie traktuje kogoś,kogo sie ponoć kocha... Dołączył: 2009-07-09 Miasto: Hfj Liczba postów: 1222 25 października 2012, 22:23 "ktoś cię utrzymuje, daje dom i jedzenia a tobie przeszkadza to, że musisz pozamiatać czy obiad zrobić? chciałabyś leżeć i pachnieć i upajać się spojrzeniami innych mężczyzn ? no nie bądź żałosna."co nie zmienia faktu że żaden palant nie ma prawa traktować swojej partnerki i matki swojego dziecka w upadlający sposób. autorko - odejdź - są światy lepsze niż twój. Edytowany przez yabuk 25 października 2012, 22:25 ZXdOXR.
  • mkawmw94ub.pages.dev/171
  • mkawmw94ub.pages.dev/185
  • mkawmw94ub.pages.dev/90
  • mkawmw94ub.pages.dev/25
  • mkawmw94ub.pages.dev/87
  • mkawmw94ub.pages.dev/216
  • mkawmw94ub.pages.dev/319
  • mkawmw94ub.pages.dev/25
  • mkawmw94ub.pages.dev/197
  • jak odejść od żony z dzieckiem